Piotr Adamowicz opowiada nam o nocy, którą spędził przy bracie, o emocjach jakie towarzyszyły rodzinie, a także o pomocy jaką otrzymał od władz. – Przedstawiciel premiera Mateusza Morawieckiego odnalazł mnie w poniedziałek po południu i spytał czy mógłbym rozmawiać z premierem. (…) W sumie z premierem Morawieckim rozmawiałem pięć czy sześć razy między wtorkiem, a sobotą. Wyjaśniłem, że organizatorem pogrzebu jest miasto we współpracy z rodziną i że proszę wyłącznie o skromną asystę wojskową. Domówiliśmy też inne rzeczy i bardzo panu premierowi dziękuję. W takich sytuacjach gdy zginęła osoba publiczna z jednego obozu politycznego, a władze państwowe są z zupełnie innego obozu, rzeczą kluczową jest znalezienie pośrednika. Premier Morawiecki znalazł taką osobę. O postępowaniu innych ośrodków władzy państwowej nie chcę się wypowiadać – mówi brat zamordowanego prezydenta Gdańska.
Na pytanie czy prawdą jest, że rodzina sobie nie życzyła obecności władz państwowych na pogrzebie Piotr Adamowicz powiedział, że w rodzinie były różne emocje. – Mój ojciec, który nie głosował na ugrupowanie rządzące powiedział, że życzyłby sobie, żeby prezydent i premier złożyli mu kondolencje i zaaranżowałem to. Więc nie można powiedzieć, że rodzina sobie tego nie życzyła – mówi nasz rozmówca.
Piotr Adamowicz opowiada też dlaczego jego brat miał przezwisko „budyń”, dlaczego początkowo chciał się wycofać z kandydowania na prezydenta Gdańska, a potem zmienił zdanie i czy miał żal do PO, że wystawiła przeciwko niemu innego kandydata.
Cały wywiad można przeczytać w najnowszym tygodniku „Wprost”.
Czytaj też:
Karczewski: W obliczu śmierci Adamowicza zachowaliśmy się tak, jak wymagała tego powaga chwili
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.