Konrad Kuźmiński, członek Zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, poinformował w mediach społecznościowych, że „funkcjonariusze policji z Bolesławca podczas prowadzonego przeszukania zabili z ostrej broni psa, drugiego postrzelili w pysk”. „Przez 3 godziny przeszukania żaden z ok. 30 zwyrodniałych funkcjonariuszy nie pozwolił wezwać na miejsce weterynarza. Psy bardzo łagodne. Zajmuję się sprawą!” – napisał w mediach społecznościowych Konrad Kuźmiński.
Komentarz rzecznika policji we Wrocławiu
Sprawę w rozmowie z Wprost.pl skomentował nadkom. Krzysztof Zaporowski, p.o. rzecznika prasowego Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu. – W zeszłym tygodniu faktycznie były prowadzone czynności na terenie gminy Chojnów. Były one realizowane na polecenie prokuratury w Bolesławcu. Działania prowadzili policjanci z Bolesławca i Wrocławia przy wsparciu antyterrorystów. Gdy funkcjonariusze weszli na teren posesji, zostali zaatakowani przez dwa agresywne psy. W związku z zaistniałym zagrożeniem, funkcjonariusze użyli broni. Dwa psy zostały zranione, jeden doznał obrażeń, które skutkowały jego zgonem – powiedział nadkom. Krzysztof Zaporowski.
Rzecznik prasowy dokładnie opisał działania prowadzone przez policjantów. – Podczas dalszych czynności na terenie posesji, policjanci zatrzymali mężczyznę, a w trakcie przeszukania znaleźli ostrą amunicję. Amunicja ta została zabezpieczona i przekazana do badań. Działania były konsekwencją realizacji sprawy ze stycznia 2019 roku, gdy zlikwidowana została linia produkcyjna środków odurzających. W tej sprawie zostały zatrzymane cztery osoby. Usłyszały zarzuty, zostały tymczasowo aresztowane – poinformował Krzysztof Zaporowski.
Czy weterynarz był na miejscu?
Konrad Kuźmiński informował, że policjanci przez trzy godziny nie pozwolili wezwać na miejsce weterynarza. Rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu nie potwierdził tych informacji. – Pamiętajmy, że jeżeli policjanci prowadzą działania i może wystąpić zagrożenie, to dopóki to zagrożenie nie zostanie zneutralizowane, żadna z osób postronnych dla własnego bezpieczeństwa, nie może wejść na ten teren. Nie wiemy, kto jest w środku, nie wiemy, jakie ma zamiary, nie wiemy także, jakie może wystąpić zagrożenie. Dlatego działania są prowadzone i dopiero jeżeli policjanci stwierdzą, że jest bezpiecznie, dana osoba może wejść. Weterynarz został powiadomiony. Był na miejscu. Udzielał pomocy – wyjaśniał Krzysztof Zaporowski.
Czytaj też:
Policja publikuje wizerunek mężczyzny, który zaczepiał dzieci. Poznajesz go?