Pytana o to, czy ma pretensje do aktorki za, to że w ten sposób ją zagrała, Banasiak odpowiada: „Absolutnie nie”. –To jej praca, uniosła tę rolę, a właściwie zagrała to, co jej kazano. Postać tej kobiety jest śmieszna, żenująca, głupia, pusta i nieprawdziwa. A przecież ja jestem inna. W żadnym wypadku nie utożsamiam się z bohaterką graną przez panią Katarzynę Warnke. To jest wymyślona, nieprawdziwa postać. Nie ma ze mną, z moimi emocjami i konstrukcją psychiczną nic wspólnego – tłumaczy „Wprost” Monika Banasiak.
Była żona „Słowika” uważa jednak, że scenariusz i wiele scen filmu są skopiowane z jej życia. Jak tłumaczy, pisze o nim w swoich książkach: „Królowa mafii”, „Słowikowa o więzieniach dla kobiet” i „Twarzą w twarz”. – Symbole kojarzą się jednoznacznie – bohaterka, tak jak ja, napisała książkę pod niemal identycznym tytułem – „O królowych mafii”, udziela wywiadów, zdjęcia są kręcone w areszcie śledczym, w którym spędziłam dwa i pół roku, a okoliczności są tożsame z sytuacjami, które opisuję w książce. Ja nie dałam prawa panu Vedze – zresztą nigdy mnie o to nie pytał – żeby wykorzystywał mnie i moje życie i wycierał sobie nimi swoje brudne buty – mówi Monika Banasiak.O tym, jakie ma zamiary wobec reżysera „Kobiet mafii”, opowiada w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost”.
Czytaj też:
„Królowa mafii” chce pozwać do sądu Patryka Vegę. „Zrabował mój życiorys”
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.