W rozmowie z „Wprost” Banasiak stwierdziła, że jedna z postaci w filmie Vegi została „skopiowana” z jej życia, o którym pisze w swoich książkach. Podkreśliła, że została przedstawiona jako „śmieszna, żenująca, głupia, pusta i nieprawdziwa”. Nie ma jednak pretensji do grającej ją Katarzyny Warnke, tylko do reżysera.
– Oczywiście nie będę hipokrytką, seks uwielbiam, jestem w związku z mężczyzną o 16 lat młodszym. Ale ja uprawiam seks na szlachetnej muślinowej czerwonej pościeli z mężczyzną, którego kocham, a nie z byle ochroniarzem na biurku albo na tyłach nocnego klubu. Nigdy nie osiągnęłam tak niskiego poziomu. Według mojej wiedzy takie kobiety jak bohaterka kreowana przez Vegę w tamtym środowisku nie miałaby racji bytu. Na pewno nie jako żona, nawet nie jako kochanka. Może jako pani na 15 minut. Nie jestem urażoną księżniczką na ziarnku grochu, która się oburza, że ktoś coś o niej powiedział. Ja jestem zniesmaczona formą, tym, w jaki sposób reżyser ociera się o moje życie. Zresztą w filmie cały ten świat to karykatura rzeczywistości, o tyle groźna, że widzowie gotowi pomyśleć, że prawdziwa – mówiła w wywiadzie Banasiak.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.