W miejscu, z którego w styczniu ruszał kilkukilometrowy kondukt odprowadzający trumnę z prochami zamordowanego prezydenta miasta z Europejskiego Centrum Solidarności do Bazyliki Mariackiej, w czerwcu zgromadził się tłum, który radośnie świętował rocznicę pierwszych wolnych wyborów. Wtedy lodowaty wiatr przewiewał zimowe kurtki, było ciemno, cicho, a ludzie płakali. Teraz, był upał, a ludzie śmiali się, ustawiali do radosnych zdjęć z twórcami transformacji, politykami opozycji, artystami.
4 czerwca w Gdańsku zbiegła się idea utworzenia z samorządowców jednej poważnej politycznej siły, która wyjdzie poza lokalność, z nadzieją na pokonanie w wyborach do parlamentu PiS, oraz obchodami z 30 rocznicy pierwszych wolnych wyborów. Obchodami zorganizowanymi nie przez władze państwowe, tylko przez Gdańsk, miasto, co podkreśla się tu na każdym kroku, wolności i solidarności, w którym rodziły się wielkie przemiany. – Trzydzieści lat temu odzyskaliśmy wolność, potem upadł mur berliński. To nasza zasługa – mówiła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, na wiecu z udziałem Donalda Tuska i Lecha Wałęsy. Ulice jednak nie wyglądały tak, jakby trwały tu obchody rocznicy, tylko jakby właśnie teraz miała narodzić się siła, która odzyska dla Polski wolność, jakby ludzie przyszli tu szukać otuchy. W styczniu panowała tu nastrój wspólnoty w żalu, w czerwcu – wspólnoty w nadziei.
Czytaj też:
Dziś przemówienia Tuska i Wałęsy w Gdańsku. Co jeszcze znalazło się w programie obchodów 4 czerwca?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.