Po czym poznać szczęśliwą krowę? – Po oczach. Ma ufne, radosne spojrzenie. Jest w nim wolność, a nie tępe cierpienie – zauważa Iwona, miłośniczka zwierząt. Prawie od miesiąca wraz z innymi aktywistami, pilnuje blisko 200 sztuk dzikiego bydła, aby nikt nie odebrał im życia, ani wolności. Żeby trafić na stado wolnych krów, trzeba w województwie lubuskim, w miejscowości Borek, skręcić w lewo i wjechać do rezerwatu Santockie Zakole. Droga polna, wyboista. Wokół rozciąga się bezkres łąk – prawdziwy raj dla zwierząt. Na końcu drogi, pod wielkim dębem aktywiści rozbili miasteczko z namiotów. Na drzewie wiszą plakaty: „Herd be Heard #freecows!” (ang. stado niech będzie słyszane. #wolne krowy) oraz „Zakaz wycieczek do krów. Są zdenerwowane”. Mimo tego idziemy. Po kilku kilometrach spaceru przez wysoką trawę widzimy krowy. Schroniły się przed upałem w cieniu drzew, nad rzeką Wartą. Są czarne, łaciate oraz brązowe. Są malutkie cielaczki oraz rosłe byki. Wszystkie wyglądają na zrelaksowane – brodzą w wodzie, polegują, żują trawę.
– Przypominają stado bizonów na dzikim zachodzie – śmieje się Przemysław Kubina, przedstawiciel OTOZ Animals w Gorzowie Wielkopolskim. On również czuwa przy stadzie. Faktycznie, widok jest niecodzienny. W końcu dziś na polskiej wsi w ogóle trudno jest spotkać krowę na pastwisku.
– Większość stada, a może nawet wszystkie sztuki urodziły się na wolności. Nie wiedzą co to łańcuch, obora czy dojarka. Są dzikie i mogą przeżyć nawet 30 lat, podczas gdy krowa hodowana żyje nie dłużej niż pięć – opowiada Kubina. Z jego obserwacji wynika, że wśród krów zaczął działać naturalny instynkt, a stado przejęło zachowania dzikich zwierząt. Wypracowało struktury społeczne, hierarchię oraz mechanizmy obronne. Na przykład kiedy krowy się pasą, spokoju strzeże kilka młodych byczków. Gdy ktoś chce się zbliżyć, wychodzą z za drzew i wymownie dają do zrozumienia, że dalej nie warto podchodzić. Wieczorem stare byki ryczą nawołując stado do zgrupowania. Cielaki są przez mamy spędzane w jedno miejsce, a kilka krów trzyma nocną wartę, otaczając je kręgiem. Podobnie jest, gdy krowa rodzi – inne otaczają ją wokół i pilnują, żeby nic ani nikt nie zakłócał spokoju. Gdy stara krowa czuje, że umiera, oddala się od stada. Odchodzi samotnie.
– Darwin nie da o sobie zapomnieć – kwituje prof. Andrzej Elżanowski, zoolog, wykładowca uniwersytecki i przedstawiciel Polskiego Towarzystwa Etycznego. I tłumaczy, że na przykładzie tych krów obserwujemy, jak działa dobór naturalny. – Nie dość, że przetrwały nie jedną zimę, chroniąc się przed mrozem i organizując posiłek z oziminy, to kilkakrotnie powiększyły liczbę członków stada. Te zwierzęta stricte domowe udowodniły, że człowiek nie jest im do niczego potrzebny. Dzięki sile, determinacji i niewątpliwej inteligencji wyrwały się z reżimu bezwzględnej eksploatacji gospodarczej i uzyskały wolność. To krowy anarchistki – deklaruje zoolog.
Czytaj też:
Szokujące nagranie z hodowli. „Okienka” w żołądkach żywych krów
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.