Doda przekonuje, że każdy powinien znaleźć sposób na siebie, posłuchać organizmu, skupić się na tym, co komu służy. – Radykalna dieta nie jest rozwiązaniem, lepsza jest dobra codzienna praktyka. Pomyślmy o sobie jak o skomplikowanej maszynie – wszystkie trybiki muszą działać bez zarzutu, inaczej maszyna się zatnie – apeluje. – A więc myślmy o mięśniach, o sercu, wątrobie i trzustce. Jaką ciężką pracę muszą wykonać codziennie te organy. A my przecież możemy im tę pracę ułatwić. Nasz organizm wszystko daje nam na kredyt. I przyjdzie dzień, kiedy zapuka do drzwi i zgłosi się po swoje. To od nas zależy, jak się na starość z nim rozliczymy – przestrzega piosenkarka.
Jak sama Dorota Rabczewska-Stępień dba o swoją sylwetkę? – Powiem Wam, czego nie jadam. A dokładnie nie jadam na ogół, bo czasami pozwalam sobie na wszystko.Nie jem glutenu, nabiału, soi i oczywistych świństw czyli cukrów, konserwantów, chemikaliów. Lubię mięso, ale też go nie jem, bo siebie lubię bardziej – zdradza nam Doda.
– Nie wszystkie musimy być chude, nie musimy być takie same. Nie chodzi o to, żeby dążyć do figury z Instagrama – przekonuje laureatka ShEO Awards tygodnika "Wprost". – Ja jestem perfekcjonistką, estetką, a kamera pogrubia. Mam świadomość, że jestem wzorem, a więc moim obowiązkiem jest wyglądać wzorowo. Ale jeśli ktoś ma pięć kilogramów więcej, akceptuje to, a co najważniejsze ma to pod kontrolą – nie widzę problemu. Krągłości są kobiece i seksowne. Jednak kiedy widzę nastolatki o wadze zapaśnika sumo, z cellulitem na udach, ale też na ramionach, krew się we mnie burzy. W mojej klasie na 20 uczennic jedna miała nadwagę. Teraz na całą klasę tylko jedna dziewczyna jest szczupła. Ale nastolatki w głowie mają inne rzeczy, niż zdrowie.Na przykład chłopaków – mówi Doda, przyznając, że sama przerabiała ten etap, bo jej intensywne treningi lekkoatletyczne zbiegły się z okresem dojrzewania.
– Wyglądałam wtedy dziwacznie – długie, chude ręce i nogi, ale udo i biceps większe niż kolegów z klasy. Dodatkowo ćwiczenia na bieżni nie wyglądają zbyt seksi – uderzenia piętami o pośladki, albo skoki płotkarskie. Pamiętam jak na murawie siedziało kilku starszych chłopaków i śmiało się ze mnie, jak ćwiczę. Strasznie się wstydziłam. Ojciec zobaczył, że moje poczucie kobiecości słabnie. Podszedł do nich, i założył się z każdym o kasę, że nie prześcigną mnie w sprincie. Dodatkowo tata kazał mi zdjąć kolce z butów, żeby szanse były wyrównane, chociaż przecież oni byli starsi i więksi, a ja byłam zmęczona po treningu. Miałam zły w oczach, byłam zażenowana i wściekła. Ze złości pobiegłam tak szybko, że żaden nie miał szans mnie dogonić. Ojciec wtedy kazał im zwrócić mi honor i przeprosić za te dowcipkowanie. Przez wiele lat miałam w nich kumpli i kibiców. To była ważna lekcja feminizmu – zrozumiałam, że kobieta jest równa mężczyźnie i nigdy nie muszę czuć się gorsza, nie muszę przepraszać, ustępować czy się wstydzić. I lekcja życia, która przydała mi się w showvbiznesie. Hejterze – śmiejesz się ze mnie? Wyjdź na scenę, to się zmierzymy. Ja robię swoje, a ty? – mówi Doda.
Czytaj też:
Doda: Wolę zagrać w rosyjską ruletkę, niż uprawiać seks z nieznajomym
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.