Magdalena Frindt, Wprost.pl: „Trwała wojna, a we mnie buzowała radość życia! Janusz mnie kochał! I tylko to się wtedy liczyło” – to słowa, które jak czytamy w „Miłość ’44. 44 prawdziwe historie powstańczej miłości” wypowiedziała Anna Branicka. Wydaje się, że okres wojenny odbierał ludziom radość życia. Jak się okazuje, w wielu przypadkach to właśnie miłość była receptą na jej ocalenie. Dlaczego zdecydowała się Pani na napisanie książki, która przedstawia powstańcze miłości?
Agnieszka Cubała: Przede wszystkim dlatego, że właśnie takiej pozycji brakowało w historiografii Powstania Warszawskiego. A podczas pisania wcześniejszych książek natrafiłam na wiele ciekawych, zupełnie nieznanych materiałów. Poza tym „Miłość ’44” została niejako napisana na „zamówienie społeczne”. Często rozmawiam z czytelnikami moich książek. Dzielą się ze mną swoimi opiniami, refleksjami. Mówią, po jaką pozycję chętnie by sięgnęli. Podrzucają mi nawet czasami kolejne tematy. Tak było i tym razem. Kilka lat temu napisałam książkę poświęconą różnorodnym aspektom życia codziennego w powstańczej stolicy. Znajdował się w niej również rozdział poświęcony miłości. Okazało się, że wiele osób zaczynało lekturę właśnie od tej części książki. A temat życia uczuciowego ówczesnych warszawiaków wzbudzał najwięcej zainteresowania, emocji, komentarzy. Pojawiały się prośby o rozwinięcie tematu i o szersze przedstawienie poszczególnych historii.
Poza tym przez ostatnie kilkanaście lat bardzo dużo rozmawiałam z powstańcami warszawskimi. Czytałam także wiele ich wspomnień, relacji. Zauważyłam, że miłość była dla nich bardzo ważna. Ogromnie dużo siły dawała bliskość drugiego człowieka oraz świadomość, że ma się na kogo czekać i do kogo wracać. Ale z drugiej strony w tych opowieściach temat uczuć pojawiał się zawsze gdzieś tylko w tle, na marginesie, między wierszami. Uczestnicy walk uważają bowiem, że są znacznie ważniejsze sprawy, o których należy opowiedzieć kolejnym pokoleniom. Mówią o walce, o przyświecających jej ideach, o poległych kolegach. Ale ja pomyślałam, że skoro miłość była wtedy tak ważna, to trzeba ten temat w końcu wysunąć na plan pierwszy. A że przy okazji najbardziej lubię patrzeć na Powstanie Warszawskie z perspektywy zwykłego człowieka i pokazywać „ludzką twarz” tego wydarzenia, to wszystko idealnie się złożyło.
Szczegółowość opisów rozmów między zakochanymi zastanawia. Jedną z historii, którą zapamiętałam, była ta dotycząca małżeństwa cywilów, które wraz z innymi schroniło się w piwnicy. Relacja łącząca te osoby pokazuje prozę życia, a także przewrotność związków. Wzruszająca jest również historia o poparzonych małżonkach, którzy trafiają do tej samej placówki. Zdrowie ukochanej osoby jest dla nich ważniejsze niż ich własne. Na ile przytoczone teksty to prawdziwe słowa, które rzeczywiście padły, a na ile jest to fikcja literacka, umożliwiająca czytelnikowi przeniesienie się w tamte czasy?
Wszystkie opisane przeze mnie historie są autentyczne. W przypisach do każdego rozdziału oraz bibliografii można znaleźć źródła, z których korzystałam. Dlatego fikcja literacka praktycznie nie pojawia się w mojej książce. Z oczywistych względów nie mogłam być świadkiem prowadzonych wówczas rozmów. Nikt ich również nie nagrywał czy też skrupulatnie nie dokumentował. Zapisały się jedynie w formie skrótowej albo w dziennikach czy pamiętnikach uczestników tamtych wydarzeń i ich świadków. Albo w ich późniejszych wspomnieniach, pojawiających się w książkach, nagraniach archiwalnych czy też w przekazywanych mi podczas indywidualnych spotkań relacjach. Dialogi budowałam w oparciu o takie źródła. W książce pojawia się również wiele cytatów.
Oczywiście wejście w klimat powstańczy ułatwił mi fakt, że Powstaniem Warszawskim zajmuję się od kilkunastu lat. Przeczytałam większość publikacji, które ukazały się na ten temat. Zapoznałam się z prasą powstańczą, dokumentami, wywiadami radiowymi czy też filmami dokumentalnymi. Przeprowadziłam setki rozmów z uczestnikami walk, ale również wsłuchiwałam się w słowa piosenek i wierszy powstańczych.
Czytając kolejne historie miłosne wciąż zastanawiałam się, jak wiele pracy musiała Pani włożyć w napisanie tej książki.
Pisanie tego typu książek jest ogromnie czaso- i pracochłonne. Wymaga również wielu wyrzeczeń. Z całą pewnością przydaje się wiedza na temat dziejących się wówczas wydarzeń oraz pewien stopień empatii i wrażliwości. Do historii opisanych w książce docierałam w różny sposób i zbierałam je przez wiele lat. Na przykład po raz pierwszy z tematem ślubów zetknęłam się w roku 2003. Napisałam wówczas hasła autorskie do Wielkiej Ilustrowanej Encyklopedii Powstania Warszawskiego. Jedno z nich dotyczyło właśnie zawierania związków małżeńskich. Na niektóre z historii trafiłam czytając wspomnienia poszczególnych osób lub monografie konkretnych oddziałów. Inne znam z relacji rodzin czy też najbliższych przyjaciół. Ciekawa okazała się również w tym przypadku lektura poezji powstańczej. Zwłaszcza, że do grona moich bohaterów należą Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy, Zbigniew Jasiński i Roman Mularczyk („Bratny”). O wielu historiach usłyszałam od żołnierzy z batalionu „Zośka”, z którymi od wielu lat pozostaję w kontakcie.
Bardzo wzruszające, ale i pouczające okazały się dla mnie również spotkania z powstańcami, a zwłaszcza z Panią Haliną Jędrzejewską i Panem Bolesławem Biegą. Niezapomnianym przeżyciem okazała się również możliwość wsłuchania się w słowa teściowej Krzysztofa Kamila Baczyńskiego – Pani Felicji Drapczyńskiej, które utrwalone zostały w archiwach radiowych.
Napisała Pani, że „najtrudniejszy etap pracy nad książką związany był z koniecznością wyboru tylko czterdziestu czterech historii miłości powstańczych spośród kilkuset”. Dlaczego w książce pojawiły się właśnie te?
Zdecydowałam się na zaprezentowanie właśnie tych historii, ponieważ dzięki nim mogłam przedstawić różnorodne oblicza miłości powstańczej. Pracując nad tekstem, trafiłam na taki aforyzm: „Jest tylko jedna miłość, ale istnieją tysiące jej rozmaitych kropli”. I o tym właśnie jest ta książka. Odnajdujemy tutaj miłość niezwykle romantyczną, wzniosłą, prawie idealną. Uczucia, które rodzą się na gruncie długoletniej koleżeńskiej znajomości. Spotkania ludzi, którzy po prostu nie mogli się minąć w tłumie. Tak dobrze znane wszystkim dylematy, towarzyszące pytaniu „czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie”. Ale i przykłady związków nieudanych, zawartych pochopnie, nie posiadających odpowiednich fundamentów, gwarantujących przetrwanie trudnych chwil czy też zmierzenie się rutyną dnia codziennego. Pojawiają się i relacje toksyczne, oparte na egoizmie. A także zakazana miłość pomiędzy Polką a Niemcem.
Mamy przykłady uczuć dojrzałych, które są w stanie przetrwać wszystko czy też wzruszające przykłady miłości łączącej dwoje staruszków, zbliżających się do kresu życia. Oczywiście pojawia się również seks i erotyka, co dla niektórych osób może okazać się zburzeniem pewnego mitu czy nawet złamaniem tabu. Dodatkową wartość tej książki stanowi z pewnością fakt, że każdy może w niej odnaleźć odbicie własnych przeżyć, dylematów czy wątpliwości.
„Powstanie było bowiem dla wielu jego uczestników nie tylko doświadczeniem przynoszącym śmierć, cierpienie i traumatyczne przeżycia, ale także największą przygodą życiową, która niosła ze sobą radość z uczestnictwa w walce o wartość najwyższą i najbardziej upragnioną – wolność” – czytamy w książce. Czy nie uważa Pani, że określenie „przygoda”, które jest nacechowane pozytywnie, w tym kontekście jest delikatnie na wyrost?
Oczywiście patrząc na Powstanie Warszawskie z perspektywy 75 lat można byłoby uznać, że określenie „doświadczenie życiowe” byłoby bardziej odpowiednie. Nie należy jednak zapominać o tym, że największą grupę uczestników tego wydarzenia stanowiły osoby mające wówczas 17-25 lat. Dla nich udział w walce i przeżywane wtedy chwile były z jednej strony oczywiście wielkim dramatem, ale z drugiej, jak napisał autor jednej z piosenek powstańczych, i „wielkim balem”. Sformułowanie „największa przygoda życiowa” zaczerpnęłam od samym powstańców, co stanowiło dla mnie najlepszą rekomendację.
Wielokrotnie miała Pani okazję spotkać się z powstańcami warszawskimi. Co w ich oczach zapisała historia?
Przede wszystkim wiarę w to, że są wartości, o które – bez względu na okoliczności, warto walczyć. Ale i przeświadczenie, że wolność nie jest nam dana raz na zawsze, dlatego należy ją szanować. W oczach powstańców, pomimo dramatycznych przeżyć, które stały się ich udziałem, widać również wielką pogodę ducha i optymizm, płynący z przekonania, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Ale i umiejętność cieszenia się każdym ofiarowanym dniem. Dostrzegalna jest również pewność, że zawsze warto i należy znaleźć w swoim życiu czas i miejsce na miłość!
Czytaj też:
Andrzej Duda do powstańców: Z całego serca dziękujemy za wasze świadectwo