Beata Szydło, europosłanka PiS i szefowa tegorocznej kampanii wyborczej Zjednoczonej Prawicy, zniknęła z mediów po tym, jak dwukrotnie przegrała głosowanie nad powierzeniem jej stanowiska przewodniczącej europejskiej komisji ds. zatrudnienia i spraw socjalnych.
„Wprost” poznał kulisy wydarzeń w Parlamencie Europejskim. Nasi rozmówcy z PiS twierdzą, że wybór Beaty Szydło na stanowisko europejskie nie został przygotowany przez polską dyplomację, nie przeprowadzono rozmów np. z grupą liberałów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którzy stworzyli wspólny front z socjalistami i zielonymi przeciwko kandydaturze Szydło. Sama europosłanka została zmuszona przez prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego do dwukrotnego ubiegania się o to stanowisko, choć wcale po raz drugi nie chciała kandydować. Po weekendzie spędzonym w Polsce wróciła jednak z poleceniem ponownego zawalczenia o to stanowisko.
Zdaniem polityka Zjednoczonej Prawicy chodziło o to, żeby pokazać Szydło gdzie jest jej miejsce w szeregu – W kierownictwie PiS najlepszy wynik Beaty w eurowyborach, pół miliona głosów, wywołał wkurzenie, tym bardziej, że miała bardzo mocną konkurencję na liście, która powinna odbierać jej głosy. Dlatego ją przeczołgano – twierdzi nasz rozmówca.
Nasz rozmówca dodaje, że w kierownictwie PiS nie ma żalu z powodu utraconego stanowiska unijnego, mimo że wcześniej PiS straciło stanowisko wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, które miał objąć Zdzisław Krasnodębski.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.