Nic nie sprzedaje się w polityce tak, jak autentyzm. Nie sztuczne uśmiechy, eksponujące cuda techniki protetycznej, tylko coś, wypływającego z głębi trzewi. Dobrze rozumieją to w Korei Południowej, gdzie lider opozycji o nazwisku Hwang Kyo-ahn kazał się w poniedziałek ogolić na łyso w obecności mediów i zwolenników. Pan Hwang chciał w ten sposób zaprotestować przeciwko nowemu ministrowi sprawiedliwości. Uzyskał on prezydencką nominację mimo, że jego żona, podobnie jak on profesor prawa, oskarżana jest o sfałszowanie materiałów, umożliwiających ich córce dostanie się na studia. Co więcej, prokuratura zajmuje się także innym krewnym ministra sprawiedliwości i jego podejrzanymi interesami giełdowymi.
Ponieważ prezydent Moon mimo to podpisał nominację kontrowersyjnego ministra, lider opozycji uznał, że potrzebne są dramatyczne gesty. To zresztą stara konfucjańska tradycja. Publiczne ogolenie głowy ma pokazać zaangażowanie w sprawę. W czasach wojskowej dyktatury w Korei Południowej opozycjoniści golili się publicznie w proteście przeciwko łamaniu praw człowieka przez reżim. Dziś po ten dramatyczny gest sięgają także kobiety, manifestujące swoją niezgodę na masowe przypadki seksualnego molestowania, czy politycy, jak Hwang, zdeterminowani, by odsunąć od władzy skompromitowanych rywali.
A gdyby ten piękny zwyczaj wprowadzić także w Polsce, jako dowód poważnego zaangażowania w głoszone przez polityków ideały? Lider opozycji, Grzegorz Schetyna mógłby się publicznie ogolić w proteście przeciwko dowolnemu dyskusyjnemu posunięciu rządu. Nie byłoby w tej niemrawej kampanii wyborczej poważniejszego zagrania PR: oto lider opozycji gotowy jest oddać niezbyt gęstą przecież, a więc tym cenniejszą czuprynę za Polskę demokratyczną i wolną od pisowskiej dyktatury! Do golenia można by nawet zatrudnić Włodzimierza Czarzastego, który, jak sądzę, pozbawiłby Schetynę włosów z wielką ochotą. Taki wspólny gest tylko podkreśliłby symboliczną, bo przecież nie programową jedność opozycji. Jedno, czego do realizacji tego planu brakuje to determinacja, przekonanie o gotowości postawienia na szali wszystkiego - nie tylko w warstwie symbolicznej, zatopionej w morzu często zmieniających się deklaracji - ale po prostu realnie, tak, żeby wyborcy mogli zobaczyć, że chodzi o coś więcej niż tylko niejasne, taktyczne podchody. Jaka szkoda, że to się nigdy nie stanie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.