Wołodymyr Zelenski stoi przed pierwszym wielkim sprawdzianem swojej niespodziewanej prezydentury. Dotyczy on kwestii dla ukraińskich interesów kluczowej, a mianowicie relacji z USA. Ukraińska armia dostaje ze Stanów potężne wsparcie w sprzęcie i pieniądzach, niezbędnych do utrzymywania w szachu sterowanych przez Moskwę donieckich separatystów, kontrolujących wschodnią część kraju. Los ewentualnego zakończenia wojny w Donbasie zależy w dużej mierze także od amerykańskiego wsparcia dyplomatycznego. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, gdy wznawiane są negocjacje w tej sprawie z udziałem przedstawicieli Kijowa, Moskwy, Berlina i Paryża. USA bezpośrednio udziału w nich nie będą brały, ale wobec podejrzeń o to, że Francja i Niemcy mogą forsować niekorzystne dla Ukrainy porozumienie pokojowe z Rosją, ważne jest, żeby mieć Biały Dom po swojej stronie.
Problem polega na tym, że to poparcie amerykańskie dla Ukraińców zaczyna mieć swoją cenę. Okazuje się, że Donald Trump domaga się od Zelenskiego dostarczenia mu na tacy haków na Joe Bidena, byłego wiceprezydenta USA i demokratycznego kandydata na prezydenta, a więc rywala Trumpa w nadchodzących wyborach. Haki mogą tkwić w dochodzeniu przeciwko synowi Bidena, Hunterowi, który miał być zamieszany w korupcyjne interesy gazowe na Ukrainie. Wedle doniesień prasowych Trump miał aż osiem razy w rozmowach telefonicznych naciskać na Zelenskiego, żeby ukraińskie służby zajęły się Hunterem Bidenem. Komisja służb specjalnych kongresu USA stwierdziła nawet, że podejmowane w tej sprawie przez Trumpa działania kwalifikują się do postawienie wniosku o jego odwołanie.
Zelenski, znalazł się w związku z tym w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Dla jego kraju istotne jest, żeby poparcie dla Ukrainy było silne i stałe, niezależnie od tego, czy rządzą tam demokracji czy republikanie. Tymczasem teraz Zelenski ma do wyboru: albo ulec presji Trumpa, albo mu odmówić. Odmowa oznacza zimną wojnę z Białym Domem, który już pokazał, co może czekać Ukrainę. Trump kazał zamrozić 250 mln dolarów pomocy wojskowej dla Ukrainy, próbując zmiękczyć opór Kijowa i odblokował je dopiero po kilku tygodniach gry nerwów.
Z drugiej strony, jeśli ulegnie, narobi sobie wrogów wśród demokratów, którzy kontroluje obecnie Izbę Reprezentantów. To także może skończyć się ostrymi cięciami funduszy na pomoc dla ukraińskiej armii i ograniczeniem zaangażowania USA w reformowanie Ukrainy. Nie ma też pewności, czy uzyska coś w zamian. Reelekcja Trumpa nie jest wcale pewna. Łatwo więc domyślić się, jaki los po jego ewentualnej porażce wyborczej spotka kraj, którego prezydent zaangażował się w bezpośrednie starcie wyborcze po stronie Trumpa. To jest pułapka, a wydostanie się z niej będzie wymagało wielkiej dyplomatycznej finezji. Zelenski dotąd radził sobie wyłącznie z wyimaginowanymi problemami, podsuwanymi przez scenarzystów serialu Sługa Narodu, w którym udawał tylko ukraińskiego prezydenta. Teraz będzie musiał być nim na prawdę i pokazać na co stać lubianego przez naród, ale dyplomatycznie kompletnie zielonego amatora.
Czytaj też:
Andrzej Duda leci do Stanów Zjednoczonych. Podano program wizyty
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.