Uzyskana przez partię rządząca większość nie jest tak wielka, jak przypuszczaliśmy jeszcze kilka tygodni temu (komentatorzy zastanawiali się wtedy nawet, czy PiS nie zbliży się do większości konstytucyjnej), ale z całą pewnością pozwoli na cztery lata stabilnych rządów. Powstaje pytanie, czy PiS pójdzie drogą węgierską. Victor Orban w czasie swojej drugiej kadencji drastycznie ograniczał prawa opozycji, przejął media, likwidował elementy społeczeństwa obywatelskiego, naruszał prawa człowieka.
Wiele wskazuje na to, że wbrew obawom Jarosław Kaczyński nie pójdzie w ślady Budapesztu. Opozycja w Polsce – w przeciwieństwie do węgierskiej – nie jest bowiem rozbita. Na Koalicję Obywatelską, Lewicę i PSL zagłosowało w sumie więcej osób niż na Zjednoczoną Prawicę. Polska opozycja jest więc wciąż silna – poparciem wyborców i zapleczem organizacyjno-finansowym. Jej słabością jest bardzo słabe przywództwo, z czego prawdopodobnie przyjdzie partiom opozycyjnym wyciągnąć szybkie i radykalne wnioski.
Mając silną opozycję za plecami, Jarosław Kaczyński nie będzie mógł rządzić tak, jakby nie miał z kim przegrać. To go będzie różniło od Victora Orbana. Ostatnie miesiące rządów Mateusza Morawieckiego wskazują na pewną racjonalizację i pragmatyzację rządów prawicy. Skupienie się na sprawach ekonomicznych, uspokojenie relacji z Unią Europejskich, wreszcie unikanie realnego podejmowania spraw ideologicznych – wszystko to pozwala przypuszczać, że druga kadencja rządów partii Jarosława Kaczyńskiego będzie podobna.
Dla opozycji to duże wyzwanie. Musi teraz radykalnie zmienić swoją strategię polityczną, przestać być wyłącznie anty-PiS-em i nakreślić wizję Polski, która przyciągnie wyborców. Tego ostatniego mogą się uczyć od Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj też:
Wyniki sondażu exit poll. PiS zwycięzcą wyborów, dobry wynik PSL