Dominacja PiS-u, niezatapialne PSL

Dominacja PiS-u, niezatapialne PSL

Władysław Kosiniak-Kamysz
Władysław Kosiniak-Kamysz Źródło: Newspix.pl / Stanisław Krzywy
W tegorocznych wyborach parlamentarnych wszyscy odnieśli sukces, choć musieli zawierać czasami daleko idące kompromisy.

Po niedzielnych PiS ma powody do zadowolenia - na partię Jarosława Kaczyńskiego zagłosowało 45 procent wyborców (po sprawdzeniu 83 proc. głosów). To rekordowy wynik. Po 1989 roku nie było partii, która by zdobyła aż tak wysokie poparcie. Jeżeli ten wynik się utrzyma to PiS może być pewne samodzielnej większości w Sejmie. Trzeba więc przyznać, że partia Jarosława Kaczyńskiego dobrze wykorzystało łut szczęścia, który miała w wyborach 2015 roku, gdy zdobyła samodzielną większość przy poparciu niespełna 38-procentowym. To wielki sukces Prawa i Sprawiedliwości choć okupiony ogromnymi transferami socjalnymi. I właśnie w tych transferach czai się przyszłe zagrożenie dla PiS - wahnięcie koniunktury gospodarczej może zakończyć rządy tej partii. Ale to jest pieśń przyszłości.

Łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest dla  wejście do Sejmu . Co prawda trzeba było porozumienia aż trzech środowisk politycznych, żeby ta partia zdobyła 6,7 proc. głosów wyborców ale przebicie progu wyborczego pokazuje, że nie są to już środowiska niszowe, które można zbyć wzruszeniem ramion. Do pewnego stopnia jest to zasługa PiS, które hołubiąc środowiska narodowe dowartościowało je i wciągnęło w główny nurt polityczny. Na własne życzenie wyhodowało więc sobie zalążek prawicowej opozycji i musi się zastanowić co z tym fantem zrobić. Tym bardziej, że Konfederacja największe poparcie zyskała w grupie wyborców do 30 roku życia, a to znaczy, że znalazła klucz do serc najmłodszych wyborców.

Platforma Obywatelska, która zbudowała , zdobywając 26 proc. głosów odniosła połowiczny sukces. Co prawda od czempiona tego wyścigu dzieli ją aż 19 punktów procentowych ale lewica, która po tych wyborach stała się trzecią siłą na naszej scenie politycznej, zdobyła dwa razy mniej głosów. Poza tym Platforma Obywatelska zręcznie skonsumowała Nowoczesną, Zielonych i niszową partię lewicową Inicjatywa Polska, wciągając te organizacja do koalicji i otwierając się na nowe środowiska. To jest dobry punkt startowy do poszerzania strefy wpływów. Jeżeli wewnętrzne rozliczenia nie zabiją Platformy, to powinna być mocną opozycją dla PiS.

Dla lewicy, która zdobyła 12 proc. głosów sam powrót do Sejmu jest ogromnym sukcesem. Osiągnięty wynik też jest niezły zważywszy na fakt, że cztery lata wcześniej Lewica nie zdołała przebić 8 procentowego progu dla koalicji. Teraz wszystko zależy od tego co lewica zrobi ze swoim sukcesem. Jeżeli podzieli się w przyszłym Sejmie, to za cztery lata może wrócić tam skąd powróciła czyli do politycznego grobu.

PSL z prawie 9 procentowym poparciem zyskało nowe życie. Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Stronnictwa zaryzykował samodzielny start w tych wyborach i wygrał. Obronił zarówno szyld PSL jak i formację. Po twarzach liderów PSL w niedzielny wieczór było widać, że wcale nie byli pewni wejścia do Sejmu. Tymczasem jak na warunki w których przyszło im walczyć osiągnęli niezły wynik i dziś mogą powiedzieć, że są niezatapialni.

Źródło: WPROST.pl