Matka 16-letniej Julki zapytała córkę, czy wie, jak zabezpieczać się przed ciążą. Dziewczyna odpowiadała, że wie i ucinała temat. Nie chciała też iść z matką do ginekologa po receptę na pigułki. – Mówiła, że nie potrzebuje – opowiada jej matka. – Ja jednak wolałabym, żeby była zabezpieczona, kiedy nagle okaże się, że potrzebuje. Myślę, że łatwiej by jej było przygotować się do takiej ewentualności, gdyby mogła pójść do lekarza beze mnie. Jednak tak nie można.
Minął rok i Julka poprosiła o pigułki, jak zapewnia, z powodu bolesnych miesiączek. Matka zadzwoniła do sieci, w której ma wykupiony abonament. – Okazało się, że 17-letnią córkę, która ma budowę dorosłej kobiety muszę zapisać do ginekologa dziecięcego. Takich jednak jest niewielu, w mojej sieci jeden i ma terminy za dwa miesiące. Absurd – mówi matka dziewczyny.
Matka 17 letniej Basi też rozmawia z córką o antykoncepcji, tylko odwrotnie – ostrzega, że nie warto. – Chcę, żeby Basia żyła w czystości do ślubu – mówi. – Wierzę, że dzięki temu może mieć szczęśliwe małżeństwo, bo seks przed ślubem, z różnymi partnerami to obciążenie na całe życie. Bardzo żałuję, że sama tak nie zrobiłam.
Ma nadzieję, że w przypadku Basi nie jest jeszcze na to za późno. Jednak pewności mieć nie może, bo Basia ma chłopaka. Odpowiedź na pytanie, czy poszłaby z córką do ginekologa po antykoncepcję, gdyby ta o to poprosiła jest łatwa do przewidzenia: – Oczywiście, że nie. Ja sama nie stosuję środków antykoncepcyjnych, nie będę do tego namawiać córki – mówi.
Matka 17 letniego Damiana znalazła w jego torbie prezerwatywy. – Przeprowadziłam więc z nim poważną rozmowę – mówi. – Pytałam, czy dociera do niego, co się może stać, jeśli jego dziewczyna zajdzie w ciążę. Ja wychowywać nie będę. Był na mnie wściekły, rzucał się, że to nie moja sprawa.
Czy pomyślała, że teraz Damian przestanie nosić przy sobie prezerwatywy w obawie, że matka znowu je znajdzie? – Chyba nie jest taki głupi, żeby iść do łóżka z dziewczyną, która się nie zabezpieczyła Mówiłam mu, że ta dziewczyna ma się zabezpieczać – odpowiada z przekonaniem w głosie.
– Osoba, która nie ukończyła osiemnastego roku życia może przyjść na wizytę do ginekologa tylko za zgodą opiekuna prawnego – mówi Katarzyna Banasiak, edukatorka seksualna grupy Ponton, która zajmuje się między innymi odpowiadaniem młodzieży na pytania na forum poradniczym. – Nie mówimy jeszcze o zaleceniu antykoncepcji, nie mówimy nawet o badaniu. Chodzi już o samą konsultację lekarską, nawet o wejście do gabinetu. Jeśli chce dostać receptę na antykoncepcję, lekarzom z reguły nie wystarcza pisemna zgoda rodzica, wolą, żeby przyszedł z córką do gabinetu. W konsekwencji nastolatki zbyt rzadko chodzą do ginekologa, jest to dla nich zbyt skomplikowane.
Dostęp nastolatek do antykoncepcji zależy nie tylko od przepisów, czy podejścia rodziców do tego tematu. Ma na to wpływ także postawa lekarzy. – Lekarze często kierują się swoim światopoglądem decydując o tym, co zalecą pacjentkom – mówi Katarzyna Banasiak. – Komentują, że są za młode na współżycie. To wszystko może dziewczynę straumatyzować.
Antykoncepcja to dla nastolatków temat trudniejszy niż dla dorosłych. Żeby zabezpieczyć się przed ciążą muszą pokonać wiele przeszkód, a konsekwencje braku tego zabezpieczenia są o wiele poważniejsze niż u dorosłych, bo ciąża u nastolatki to zagrożenie dla zdrowia i poważna komplikacja życiowa. Jeśli sejm uchwali ustawę inicjatywy Stop pedofilii ich sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej, a prawdopodobieństwo niechcianych ciąż poważnie wzrośnie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.