Europosłowie boją się koronawirusa. Nie chcą jechać na obrady do Strasburga

Europosłowie boją się koronawirusa. Nie chcą jechać na obrady do Strasburga

Budynek Parlamentu Europejskiego w Strasburgu
Budynek Parlamentu Europejskiego w Strasburgu Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Eurodeputowani nie chcą w przyszłym tygodniu jechać na sesję Parlamentu Europejskiego do Strasburga - dowiedział się „Wprost”.

Koronawirus zbiera zaskakujące żniwo w Europie. Jednym z jego efektów może być odwołana albo przeniesiona sesja plenarna Parlamentu Europejskiego. Parlamentarzyści narzekają, że do Strasburga, w którym odbywają się posiedzenia plenarne, trzeba lecieć z przesiadką albo dwiema, co zwiększa prawdopodobieństwo zetknięcia się z wirusem, który rozprzestrzenia się po Europie. Dlatego woleliby, żeby przyszłotygodniowa sesja plenarna zamiast w Strasburgu odbyła się w Brukseli. Na to jednak nie chcą się zgodzić Francuzi, w obawie, że nawet jeden precedensowy przypadek przeniesienia obrad parlamentu otworzy ponownie dyskusję nad sensownością utrzymywania dwóch siedzib Parlamentu Europejskiego

Przypomnijmy, że od 1992 roku raz w miesiącu z Brukseli do Strasburga jadą karawany autokarów przewożące dokumentację niezbędną do obrad plenarnych, a potem odbywają drogę powrotną. Tę samą drogę odbywa kilkuset deputowanych, z których większość ma tego serdecznie dosyć.

Te przejazdy kosztują Unię Europejską krocie – przeniesienie całej działalności ze Strasburga do Brukseli pozwoliłoby zaoszczędzić Wspólnocie 103 mln euro rocznie -ale była to cena, którą zdecydowano się zapłacić za zgodę Francji na to, że stolica Belgii stanie się stolicą całej Unii Europejskiej.

Od czasu do czasu wraca jednak temat sensowności wydawania pieniędzy na przewozy papierów i ludzi, po to by utrzymać dwie siedziby Parlamentu Europejskiego. Tym bardziej, że budynki w Strasburgu stoją puste przez 317 dni w roku. A ponieważ w modzie jest też pokazywanie, jaki ślad węglowy zostawia działalność człowieka, to wyliczono, iż nieustanne podróże między dwoma stolicami europejskimi powodują emisję około 228 tysięcy ton CO2 do atmosfery rocznie. Ale akurat te dane nie przekonują Francuzów zwykle prezentujących wrażliwość na sprawy klimatyczne.

Czytaj też:
Koronawirus w Brukseli. Pierwszy potwierdzony przypadek u unijnego urzędnika

Źródło: Wprost