Gdy przyjeżdża do nas pacjent z zawałem, widzimy, że miesiąc temu miał mieć u nas zrobioną koronarografię. Nie przyszedł z powodu epidemii. Gdyby przyszedł, do zawału by nie doszło – mówi prof. Jarosław Kaźmierczak, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii.
Na początku epidemii koronawirusa pacjenci bali się wzywać pogotowie, gdy mieli objawy zawału serca albo udaru mózgu z obawy przed zakażeniem koronawirusem. Czy nadal widać lęk przed koronawirusem? Pacjenci nadal zwlekają z wezwaniem pogotowia?
Prof. Jarosław Kaźmierczak: Niestety tak. Pacjenci nadal zwlekają z wezwaniem pogotowia. W przypadku zawału serca liczy się czas. Opóźnienie może pogorszyć rokowanie. Tymczasem pacjenci zwlekają, chcąc „przeczekać” zawał. Mają nadzieję, że objawy same miną.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.