Paulina Socha-Jakubowska: Pana zdaniem Trójkę da się uratować?
Jakub Strzyczkowski: Na pewnym poziomie determinacji, jeśli ktoś bardzo czegoś chce, szanse na powodzenie mocno się zwiększają. Parę razy w życiu tego doświadczyłem. Człowiek potem sam jest zaskoczony, że wyszło coś, co wydawało się albo bardzo trudne, albo wręcz niemożliwe.
Co z Listą Przebojów?
Listę miał prowadzić Piotr Baron, ale okazało się, że jest na zwolnieniu lekarskim. Koledzy deklarują chęć powrotu, ale nie mogą złamać prawa. Zwolnienia lekarskie muszą odbębnić do końca. Stąd ten bałagan. W piątek (29.05. – red.) nie „Listę”, a raczej audycję o niej, żartobliwie zanumerowaną 1998 i 1/3, poprowadzi Mariusz Owczarek.
Marek Niedźwiecki wróci?
Z Markiem prowadzimy miłe rozmowy. Mam nadzieję, że powoli zbliżamy się do momentu, gdy Marek do nas wróci.
„Miłe” rozmowy?
Kancelaria prawna, która go reprezentuje, wystosowała do mnie pismo, zaproponowała ugodę, a ja na nią się zgodziłem. W ramach ugody jestem gotów przeprosić Marka Niedźwieckiego, mimo że jak pani wie, w jego obrażaniu nie brałem udziału. Ale przeproszę go nawet trzy razy, bo jesteśmy przecież w Trójce.
A czy pan Niedźwiecki uzależnia swój powrót od tego, kto będzie prezesem Polskiego Radia?
Nie, dlaczego? Skąd takie informacje? To nieprawda.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.