29 maja 1975 r. przyszedł mecz, który zmienił życie Bońka – starcie z Lechią Gdańsk. Na trybunach zasiadło 15 tysięcy widzów, a ówczesne gazety podawały, że aż 6 tysięcy przybyło z Gdańska! Ewentualne zwycięstwo nad Zawiszą w Bydgoszczy mogło Lechii utorować drogę na szczyt tabeli i otworzyć przed zielonymi wielką szansę na awans do ekstraklasy. Obie strony doskonale zdawały sobie z tego sprawę. Wiedzieli o tym także gdańscy kibice, dlatego masowo, ze sztandarami i opaskami na głowach (wszystko w biało-zielonych kolorach klubowych), zjawili się na trybunach Stadionu Wojska Polskiego.
Warto przytoczyć relację meczu z „Głosu Pomorza”: „ (…) Boniek decyduje się na wspaniały rajd. Tym razem po objechaniu czterech piłkarzy Lechii znalazł się w pozycji bramkowej w odległości kilku zaledwie metrów od gdańskiej bramki. Piłkarz Zawiszy, zanim zdecydował się na strzał, został bezpardonowo skoszony przez interweniującego w ostatniej chwili obrońcę Sęka. Decyzja mogła być tylko jedna – rzut karny. I tak się stało. Napięcie na trybunach olbrzymie. W sektorach zajętych przez kilka tysięcy gdańszczan grobowa cisza. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że ta jedenastka może zaważyć o awansie Lechii do Ekstraklasy”.
Gdy sędzia Iwański z Krakowa podyktował rzut karny, do piłki ruszył trzydziestotrzyletni Ryszard Harmata.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.