Poradnik Krzysztofa Oppenheima: Czego nie wiedziałeś o bankach?

Poradnik Krzysztofa Oppenheima: Czego nie wiedziałeś o bankach?

Bank, zdjęcie ilustracyjne
Bank, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / alswart
Tradycyjna bankowość i ta, która rzeczywiście nas otacza mają ze sobą tyle samo wspólnego co krzesło i krzesło elektryczne. Przypomnijmy jednak, skąd bierze się przedpotopowa opinia, że banki to instytucje publicznego zaufania.

Nauki, które mi wpajano kiedy trafiłem do bankowości (był to rok 1993) to właśnie założenia tzw. bankowości tradycyjnej. Głównymi celami działalności banków, szczególnie tych państwowych, jest wspieranie gospodarki oraz ochrona depozytów. I przez pewien czas – było to kilka lat po transformacji ustrojowej w Polsce w 1989 r. – rzeczywiście to działało. Mnie, jako młodego pracownika Banku Przemysłowo-Handlowego szkolono właśnie w ten sposób, a jednym z naczelnych haseł ówczesnej bankowości było:

Klient ma zawsze rację!

Jak to się mówi – dobre złego początki… Z perspektywy 27 lat, z roku na rok obserwowałem, jak bankowość zmienia swoją twarz. Trochę tak, jakbyśmy mieli do czynienia z odwróconą bajką o brzydkim kaczątku, w wersji kynologicznej. Banki urodziły się jako piękny szczeniaczek Szarik, aby w wieku dojrzałym okazać się psem Baskervillów. I pewnie jeszcze wszystko przed nami… Miejsce bankowości tradycyjnej zastępuje – i widać to już gołym okiem od kilkunastu lat – „model amerykański”, któremu poświęcę sporą część niniejszej publikacji.

Szczególne przywileje banków

Aby banki mogły realizować swoje cele i zadania – mowa tu o wypełnianiu misji, wynikającej z założeń bankowości tradycyjnej – uzyskały od państwa szereg przywilejów. Pierwszym z nich jest stworzenie systemu zabezpieczenia depozytów (Bankowy Fundusz Gwarancyjny), który obejmuje wszystkie banki i SKOK-i. Ochroną taką nie są objęte inne instytucje finansowe, w tym parabanki.

Obdarzając banki nadzwyczajnym zaufaniem, wierząc w uczciwość i dobre intencje bankowców, państwo udzieliło tym instytucjom także szczególnych uprawnień w postaci bankowego tytułu egzekucyjnego, który funkcjonował od 1998 roku do 27 listopada 2015 roku (14 kwietnia 2015 roku BTE uznany został przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodny z Konstytucją).

W tenże sposób, w przypadku jakiegokolwiek sporu banku z klientem, bank stawał się sędzią we własnej sprawie. Dziś wydaje się to wręcz niebywałe.

American (non)beauty

Jakie zatem „idee” przyświecają bankowości w tzw. modelu amerykańskim?

Działalność banku oparta jest na zasadzie „chciwość jest dobra”. Ten sposób działania instytucji finansowych jest nam znany z filmów made in USA, np. "Wall Street" czy nowszego „Wilka z Wall Street”. Osiągnięcie zysku – w każdy możliwy sposób – jest jedynym i wyłącznym celem prowadzenia działalności w tym „modelu”. Także w sytuacji, kiedy są to działania całkowicie amoralne, niezgodne z prawem czy wręcz kryminogenne. Rozważania nad etyką w modelu amerykańskim wzbudzają pusty śmiech.

Z najnowszej historii przytoczę jeden z najbardziej spektakularnych przykładów działania (i skutków) amerykańskiej finansjery. Chodzi o kryzys finansowy w 2008, który skutkiem bankowych malwersacji spowodował na całym świecie niewyobrażalne straty: oceniane szacunkowo na dziesiątki bilionów dolarów. Jak wiadomo, żaden z organizatorów tej przestępczej działalności na tak wielką skalę, nie poniósł odpowiedzialności.

Niemniej jednak, w zestawieniu z innymi „osiągnięciami” finansjery z Wall Street, wspomniany kryzys finansowy, to ledwie drobny wybryk niegrzecznego chłopca. Przypomnijmy więc poważniejsze akcje tych panów w eleganckich garniturach i białych rękawiczkach. W tym celu zadam ci poniższe pytanie:

Co łączy Trockiego, Lenina, Mussoliniego i Hitlera?

Jakoś, w dziwny sposób, na lekcjach historii nie dostajemy najważniejszej wiedzy: w jaki sposób dochodzi do wojen i największych przewrotów, których skutkami jest ludobójstwo na ogromną skalę? Bowiem, jak można by powiedzieć: aby zrobić coś bardzo złego, same złe chęci nie wystarczą.

Przypomnijmy kilka faktów z czarnych kart historii XX wieku:

  • W ciągu 6 lat II wojny światowej zginęło 60 mln ludzi, co stanowiło wówczas około 3 proc. całkowitej populacji ludności na świecie.
  • Wielki sprzymierzeniec Hitlera, faszysta Benito Mussolini, który zaczynał swój start zawodowy jako kamieniarz i asystent rzeźnika, też bardzo niechlubnie zapisał się w historii. Poza jego udziałem po złej stronie w II wojnie światowej, wspomnijmy choćby prowadzoną przez Musoliniego niezwykle krwawą wojnę z Abisynią, która zamieniła się w istną rzeź. Ofiarami padło wtedy ponad 800 tys. Abisyńczyków.
  • Czarna karta historii jest także udziałem naszego byłego Wielkiego Brata. Szacuje się, że ofiar komunistycznego terroru w ZSRR jest ponad 40 mln, z czego połowa to ofiary śmiertelne.

Co łączy powyższe, tak potworne dla ludzkości (w tym – także dla Polski) wydarzenia? Sposób finansowania. Każda wojna czy wielki przewrót (patrz: Rewolucja Październikowa) wymaga ogromnych nakładów finansowych. Nie jest dziś tajemnicą, że dojście Hitlera do władzy oraz finansowanie NSDAP pochodziło ze środków z Wall Street. „Cud gospodarczy Niemiec” zniszczonych po I wojnie światowej, w tym ogromne kredyty na zbrojenia i powstanie tak potężnej armii, to także pomoc bankierów i międzynarodowych korporacji zza Oceanu.

Ale jak już doszło do wybuchu II wojny światowej – dla wyrównania szans – Wall Street finansowało obie strony konfliktu.

Także Mussolini nie zdobyłby władzy w Italii, gdyby nie uzyskał stosownej pomocy finansowej – z tego samego źródła. Warto przypomnieć jeszcze jeden fakt: w 1926 r. potężna sieć bankowa Morgana zabezpieczyła dla Mussoliniego pożyczkę w kwocie 100 mln dolarów, co miało miejsce w wyjątkowo trudnym okresie dla dyktatora.

Carskie złoto nie śmierdzi

Jednak zupełnie nieporuszanym historycznym faktem jest niechlubny acz znaczący udział Wall Street w powstaniu innego, sąsiadującego z nami potwora – Związku Radzieckiego. Temat ten dość szczegółowo opisuje Antony C. Sutton w opracowaniu „Wall Street i Rewolucja Bolszewicka”. Oto fragmenty recenzji tej książki:

„Na podstawie dokumentacji z amerykańskiego archiwum Departamentu Stanu, autor odtwarza działania głównych rewolucjonistów i bankierów oraz kluczowe transfery finansów, bez których komunistyczna rewolucja nie miałaby szans na powodzenie. W zamian za wsparcie finansowe, rewolucyjne władze wyeksportowały większość carskiego złota do międzynarodowych banków. Przymierze rewolucyjne pomiędzy komunistami, takimi jak Trocki czy Lenin oraz szefami największych domów finansowych, tj. Rockefeller, J.P. Morgan i Bank Rezerwy Federalnej, doprowadziło do sukcesu Rewolucji Bolszewickiej i jej ekspansji na cały świat”.

Wracamy na krajowe podwórko

Niestety taką właśnie, bezgranicznie chciwą bankowość obserwujemy obecnie w Polsce. Podmioty te korzystają – bez ograniczeń – z przywilejów i szacunku należnego bankom działającym według „modelu tradycyjnego”. Ale w relacjach z klientami postępują zgodnie z zasadami znanymi nam z „modelu amerykańskiego”. Liczy się wyłącznie zysk właściciela, bez względu na konsekwencje i skutki uboczne podjętych działań. Przypomnijmy choćby wielką akcję kredytów w CHF, opcje walutowe, czy też wciskanie klientom poliso-lokat. Wszelkie konsekwencje zakupu tych trefnych produktów, wedle bankowców, powinni ponosić jedynie ich nabywcy.

Czemu poruszam tak poważne tematy w tym dość lekkim – jeśli chodzi o formę – poradniku antywindykacyjnym? Otóż najczęściej pierwszym odczuciem osoby, która staje przed koniecznością zaprzestania spłaty długów wobec sektora finansowego, jest poczucie winy. A to z kolei bardzo negatywnie wpływa na psychikę i funkcjonowanie tej osoby. Może prowadzić do ciężkiej depresji. Wtedy wyjście z problemów finansowych będzie znacznie trudniejsze, bowiem poza zaprzestaniem spłaty zobowiązań, konieczne jest osiąganie przychodów z własnej pracy. Inaczej dłużnik (a także jego rodzina) nie będzie miał środków na godne życie. Mowa o sytuacji, kiedy stan psychiczny zadłużonego uniemożliwi sprawne funkcjonowanie zawodowe.

Raz jeszcze wrócę do czarnoskórego bohatera powieści „W pustyni i w puszczy”. Gdyby Kali żył w dzisiejszych czasach, być może tak zmieniłby swoje motto:

Bank orżnąć Kali – zły uczynek. Kali orżnąć bank – dobry uczynek.

I jeszcze jedna ważny argument za tym, aby nie przejmować się zbytnio niespłaconym kredytem: jeśli taka sytuacja ci się przydarzy, to … nikt na tym nie straci. Kiedyś do tego tematu na pewno powrócę.

A za tydzień, w kolejnym odcinku Poradnika, odpowiem na następujące pytanie: Co to właściwie jest ta antywindykacja?

Krzysztof OPPENHEIM: ekspert finansowy, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także m.in. w antywindykacji, pomocy frankowiczom oraz w upadłości konsumenckiej. Założyciel Fundacji Praw Dłużnika „Dłużnik też Człowiek”

Czytaj też:
Rekordowa wygrana frankowiczów. Sąd oddalił pozew Getin Noble Banku na ponad 5 mln zł!
Czytaj też:
Poradnik Oppenheima: Czy kredyty trzeba spłacać? To nie jest tak, jak myślilcie

Artykuł został opublikowany w 25/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.