W. Bernard Carlson, „Tesla. Geniusz na skraju szaleństwa”, Wydawnictwo Poznańskie
Tomasz Kot pracuje nad rolą Nikoli Tesli w hollywoodzkim filmie biograficznym o wielkim wynalazcy. To jego pomysły leżą u podstaw wielu urządzeń, które kształtują nasze dzisiejsze życie (nie bez powodu firma produkująca elektryczne samochody posługuje się jego nazwiskiem). Tesla – mimo że od czasu jego największych triumfów upłynęło ponad 100 lat – jest nadal postacią fascynującą. Z jednej strony dlatego, że stał się jednym z symboli wielkiego amerykańskiego sukcesu – do Stanów przypłynął bez grosza w 1884 r. jako niespełna 30-letni młodzieniec z Chorwacji, a już po dekadzie był uważany za czołowego wynalazcę Ameryki i do historii przeszedł m.in. jego spór z Edisonem o wyższości prądu zmiennego nad stałym. Z drugiej strony jest symbolem uczonego, który słabo zajmował się materialnymi konsekwencjami swojej pracy i podążał za wizjami, jakie stwarza jego umysł.
Przez wiele lat zmagał się z pomysłem bezprzewodowego przesyłania energii elektrycznej i w końcu stanął przed dylematem, że albo myli się on, albo myli się natura (jak to relacjonuje jego biograf). Tesla nie był w stanie przyjąć którejś z tych alternatyw, bo raczej nie dopuszczał ani swojej pomyłki, ani tym bardziej błędu natury. No i przeżył załamanie nerwowe, które odcisnęło się na jego dalszym życiu i prawdopodobnie sprawiło, że w jego drugiej połowie nie odnosił już wielkich sukcesów. Tak czy inaczej swój udział w przemianach świata ma i przeszedł do historii jako fascynująca postać, a książka Carlsona opisuje go rzetelnie i z rozmachem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.