Niedawno marszałek Karczewski w kontekście epidemii COVID-19 namawiał do jedzenia jabłek: „Jedno jabłko z wieczora i nie ma doktora”. Miał rację: faktycznie jabłka wspomagają odporność?
Gdy padł eksport owoców do Rosji, pojawiło się hasło: „Jedz jabłka na złość Putinowi”. Wszyscy wtedy zaczęli mówić, że jabłka są zdrowe przypominając angielskie przysłowie: „An apple a day keeps the doctor away”. Francuzi opublikowali badanie naukowe na temat związków biologicznie czynnych obecnych w jabłkach i działających przeciwnowotworowo. Pojawiło się wtedy hasło: „Dwa jabłka dziennie: i nie potrzebujesz onkologa”. W jabłkach jest wiele cennych składników – błonnik i związki polifenolowe o silnym działaniu przeciwutleniającym, m.in. kwas chlorogenowy, działający przeciwzapalnie, a również przeciwwirusowo, przeciwbakteryjnie. Okazało się jednak, że taka sama ilość polifenoli, ile w pół kilogramie jabłek, znajduje się w małej garstce jagód.
Czytaj też:
Czy witamina C może uchronić cię przed COVID-19?
Czyli: raczej nie jabłka, tylko jagody. Czy faktycznie są superfoods, które mogą pomóc nam nie zachorować na COVID-19, a samą infekcję przejść lżej?
Dziś trzeba trzymać dystans i ograniczać kontakty, bo nie wiadomo, kto jest zakażony. Póki nie mamy szczepionki ani leku, to warto korzystać z produktów spożywczych, które pomagają nam utrzymać system odpornościowy w dobrej formie. „Super żywność” to określenie, które ma zwrócić uwagę na produkty bogate w witaminy i inne ważne dla zdrowia składniki. Dla mnie „superfoods” to przede wszystkim „superberries”, czyli małe, ciemne owoce jagodowe. Na pierwszym miejscu aronia, ponieważ zawiera najwięcej związków polifenolowych, silnych antyoksydantów. A poza tym czarny bez, czarna porzeczka, borówki amerykańskie, czarne jagody.
Teraz znowu spędzamy czas zamknięci w mieszkaniu, a w sezonie grzewczym szybko wysuszają się śluzówki. Trzeba zadbać o to, żeby powietrze było odpowiednio nawilżone. Można wspomagać się surowcami roślinnymi, takimi jak porost islandzki, prawoślaz, aloes, malwa, które zawierają składniki śluzowe, polisacharydy. Powlekają one cienką warstwą drogi oddechowe i chronią je, ale w syropie są też substancje działające przeciwzapalnie i przeciwwirusowo. Warto wspomnieć o znanej roślinie wspomagającej pracę układu odpornościowego, którą jest jeżówka. Ponieważ działa stymulująco, to preparatów z jeżówką nie można podawać bez przerwy. Zaleca się jej podawanie przez 2-3 tygodnie, a potem przerwę.
Wiele osób łyka profilaktycznie duże dawki witaminy C. To dobry pomysł?
Witamina C ma wpływ na funkcjonowanie układu odpornościowego, a gdy mamy jej za mało, to częściej łapiemy różne infekcje. Dieta bogata w witaminę C to dobry pomysł, ale nie ma dowodów na to, że duże dawki, ponad 2 g dziennie, chronią przed zakażeniem i chorobą. Wiadomo jednak, że więcej witaminy C potrzebują osoby funkcjonujące w dużym stresie, chorzy na cukrzycę, reumatoidalne zapalenie stawów i inne choroby zapalne.
Czytaj też:
Właściwa dieta doskonałą inwestycją
Dziś wszyscy funkcjonujemy w stresie: z obawy przed zachorowaniem na COVID-19, z obawy przed utratą pracy. Czyli ta większa dawka witaminy C jednak by się przydała?
Tak, na pewno więcej niż te zalecane 70 mg dziennie. Ja rekomendowałabym 250-500 mg witaminy C, najlepiej w formie naturalnej. Duże ilości witaminy C są np. w owocach dzikiej róży, rokitnika, w czarnych porzeczkach, truskawkach, natce pietruszki, kiszonej kapuście. Potrzebna jest nam witamina D, nie tylko na zdrowe kości. Receptory witaminy D znajdują się również w komórkach układu odpornościowego. Jesienią i zimą jest mało słońca, nie zachodzi efektywna synteza skórna witaminy D i trzeba ją suplementować, 1000-2000 IU dziennie. Powinni to robić wszyscy, ale szczególnie seniorzy.
Ważny dla odporności jest też selen. Polska leży na glebach ubogich w selen, a prace chińskich naukowców pokazały korelację ciężkiego przebiegu COVID-19 z niskim poziomem selenu w środowisku. Jeśli miałabym mówić o suplemencie diety profilaktycznym w czasach COVID-19, to poleciłabym taki, który zawiera selen i cynk. Cynk wchodzi w skład enzymów antyoksydacyjnych. Tak więc, podsumowując: suplementacja witaminy D i C, selen + cynk, a do tego sok z owoców czarnego bzu, aronii, czarnej porzeczki.
Czytaj też:
Karczewski tłumaczy się ze swoich słów: Wiele osób dziękowało mi za promocję jedzenia jabłek
Marszałek Karczewski miał więc trochę racji, polecając jabłka?
Miał rację, choć moment mówienia o tym nie był dobry, bo mogło to wyglądać, jakbyśmy lekceważyli epidemię. Jednak na pewno jabłka są zdrowe i powinniśmy je jeść, podobnie jak inne owoce i warzywa. Jemy ich za mało i odżywiamy się monotonnie. Z „Narodowych badań konsumpcji warzyw i owoców 2020” wynika, że Polacy jedzą głównie jabłka, pomidory i ogórki. A warto pamiętać o papryce, która ma dużo witaminy C, brukselce, brokułach, rzepie, czy burakach. Zdrowie zaczyna się w jelitach: dlatego trzeba też jeść kefiry, jogurty, kiszoną kapustę, kiszone ogórki, by mieć prawidłową florę bakteryjną.
Skoro nie mamy szczepionki i leków na COVID-19, to musimy liczyć na nasz układ odpornościowy i wspierać go urozmaiconą dietą.
Czytaj też:
Naczelna Rada Lekarska pozdrawia Stanisława Karczewskiego. To odpowiedź na jego „porady”