To właśnie w systemach totalitarnych kneblowano język, cenzurowano prasę, dyktatura charakteryzuje się wielkim i rosnącym w miarę upływającego czasu rozdźwiękiem pomiędzy rzeczywistością, a tym, co się mówi publicznie. Pod koniec każdej dyktatury, już przed samą rewolucją, język staje się pustym ornamentem. W roku 1989 towarzysz Nicolae Ceausescu chwalił z mównicy wielkie sukcesy gospodarcze zdychającej z głodu Rumunii.
W Faszystowskich Niemczech do ostatniej chwili gebbelsowskie media nie oceniły negatywnie sytuacji wojennej. Język w dyktaturach był (dla nich) super poprawny. Kult jednostki sprzyjał powstawaniu kwiatków językowych, laurek - jak najbardziej poprawnych z punktu widzenia systemu. Co z tego wszystkiego wynika? Dlaczego polityczna poprawność tak bardzo poddaje w wątpliwość demokrację i liberalizm, obracając się przeciw ich wartościom?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.