Na Stadionie Narodowym w Warszawie na razie ma zostać postawionych 500 łóżek, głównie dla pacjentów wymagających tlenoterapii, ale w stanie względnie dobrym. Rekrutacja do pracy w tym szpitalu tymczasowym trwa w najlepsze.
„Chcesz włączyć się do wyjątkowej walki z koronawirusem i pomagać chorym? Masz wykształcenie medyczne? Nie boisz się nowych wyzwań? Dołącz do nas! Oferujemy pracę w pierwszym tymczasowym szpitalu dla chorych zakażonych koronawirusem w Warszawie. Tworzymy zespół, który pokaże, że pandemię da się pokonać profesjonalizmem i solidarnością!” – tak kuriozalne ogłoszenie, brzmiące niczym oferta pracy w Dolinie Krzemowej, pojawiło się na stronie szpitalnarodowy.pl.
Na tej samej stronie dr n.med. Artur Zaczyński, wicedyrektor szpitala MSWiA w Warszawie, pod który formalnie podlegać będzie „Szpital Narodowy” zapewnia, że praca na stadionie będzie „ciekawym i wyjątkowym wyzwaniem zawodowym”. Ani słowa o dramacie chorych, rosnącej liczbie zakażeń, problemach z niewydolnością służby zdrowia. Do pracy poszukiwani są lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, salowi i pracownicy obsługi technicznej.
Czytaj też:
Szpital Narodowy szuka medyków do pracy. W komentarzach nie brak słów krytyki. „Igrzyska PR-u”
W rzeczywistości znalezienie chętnych może nie być jednak takie proste. Choć szef KPRM Michał Dworczyk kilka dni temu informował o tym, że 100 pielęgniarek i ratowników medycznych już zgłosiło się do pracy w szpitalu tymczasowym w Warszawie, pamiętać trzeba, że „Szpital Narodowy” jest tylko jednym z wielu podobnych powstających w Polsce, a wskazywani przez przedstawicieli rządu strażacy, którzy także mieliby nieść pomoc chorym na COVID-19 leczonym na nim, są ochotnikami, tyle, że najczęściej wskazywanymi palcem przez swoich przełożonych.
Komendant „zachęca” ochotników
W poniedziałek odbyła się telekonferencja komendanta głównego PSP nadbryg. Andrzeja Bartkowiaka z komendantami wojewódzkimi. Bartkowiak miał polecić swoim podwładnym ustalenie, kto będzie mógł pracować w szpitalu tymczasowym. Na pierwszy ogień – 50 strażaków dysponujących uprawnieniami ratowników medycznych miałoby trafić do Warszawy.
Z naszych informacji wynika, że oprócz tego komendanci usłyszeli, że jeśli strażacy nie przyjmą „oferty” pracy w szpitalu polowym na Stadionie Narodowym, mogą mieć problemy – analizowane mają być m.in. zgody na dodatkowe zarobkowanie. Komendant Główny PSP miał obiecać też awanse, podwyżki i dostęp do szkół, byle tylko zechcieli jechać na misję do szpitala tymczasowego organizowanego przez rząd. W czasie telekonferencji poinformowano też, że strażakom za pracę na Narodowym płacić ma PSP. Miałaby to być normalna wypłata dla strażaka za pracę w PSP i 170 proc. średniego uposażenia, które dostają jako ratownicy (strażak, podoficer, z 15-letnim stażem dostaje ok. 4 tysiące złotych na rękę, początkujący strażak ok. 2,6 tys.). Choć i w tej kwestii wciąż pojawiają się rozbieżności.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.