Coraz więcej ludzi nie rozumie kolejnych wprowadzanych ograniczeń, nie mówiąc o sposobie ich komunikowania, czy publikowania rozporządzeń na kilka godzin przed ich wejściem w życie. Tak było gdy zdecydowano o zamknięciu restauracji i barów dla gości, zostawiając tylko możliwość zamówień na wynos, albo gdy ogłoszono zakaz wejścia na cmentarze tuż przed 1 listopada. Wzburzona była nie tylko opozycja, ale nawet wyborcy PiS. To można było jeszcze przełknąć, ale rząd zaskakuje obywateli co kilka dni. Zamknięto teatry, kina, siłownie, baseny, w których koronawirus dokonał spustoszenia, podobnie jak w innych miejscach.
Czytaj też:
„Narodowa kwarantanna”. Kiedy nastąpi lockdown? Müller wskazał konkretne liczby
Od miesięcy eksperci mówili, że największe ogniska COVID-19 są w szkołach, skąd do domów przenoszą je dzieci, ale te argumenty nie trafiały do rządzących. Zmieniło się to kilka dni temu, gdy zdecydowano o zmianach, które zaczną funkcjonować od poniedziałku. Dotychczas uczniowie klas IV-VIII szkół podstawowych, a także uczniowie szkół ponadpodstawowych przeszli na zdalne nauczanie. Od 9 listopada dołączą do nich uczniowie klas I-III szkół podstawowych. Nauka zdalna w całej Polsce zaplanowana jest do 29 listopada.
Ci bardziej złośliwi mówią, że rząd losuje kolejne pomysły na walkę z pandemią z maszyny znanej z wieczornych programów losowań numerów „Totolotka”. Nieoczekiwanie pomocną dłoń rządowi podał Trybunał Konstytucyjny, który uznał za niezgodną z ustawą zasadniczą jedną z trzech przesłanek, które zezwalały na legalną aborcję.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.