Ma pan swoich „ulubionych” pseudoedukatorów, czy coachów z sieci, których opinie nie pozwalają panu spokojnie spać?
Oczywiście mało zaszczytne pierwsze miejsce należy się Jerzemu Ziębie, naczelnemu polskiemu znachorowi. Przy czym w jego kontekście nie używałbym słowa „opinia”, tylko „cyniczne kłamstwo obliczone na zysk”, bo to lepiej opisuje model działania tego przedsiębiorcy karmiącego się ludzkim strachem i niewiedzą. Ale, że warte jest to 23 milionów złotych rocznie, to czemu miałby zaprzestać takiej działalności?
Problem polega na tym, że gdyby to wszystko to był film fabularny, to widzowie ze zniesmaczeniem wyszliby z kin uznając, że ten czarny charakter jest przerysowany. Niestety to rzeczywistość.
Myślę, że nie wszyscy by wyszli. Dziś tacy jak Zięba chyba tylko zyskują na popularności.
Inżynier górnictwa udzielający porad medycznych brzmi jak kiepski żart. Niestety patrząc na zasięgi tego typu profili na FB czy YT faktycznie widać, że jest duży popyt na „dobre rady” i kupowanie „cudownych substancji”. O ile zrozumiała jest chęć dbania o własne zdrowie, o tyle przykre jest obserwowanie, skąd ludzie czerpią informację. Ale właściwie czemu ludzie mieliby ufać lekarzom, skoro już nawet minister zdrowia i premier publicznie podważają ich kompetencje i zamiary? Szczęśliwie część znachorskich materiałów została usunięta z Internetu w ramach mechanizmów walki z fakenewsami, co zresztą przez psychofanów zostało uznane za ciemiężenie, czy uciszanie człowieka mówiącego niewygodną prawdę – oczywista narracja, prawda? Ale dopóki w naszych głowach jest przestrzeń na takie zabobony, dopóty ten intratny rynek będzie działał.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.