Herman Melville miał to „nieszczęście”, że swoją najwybitniejszą powieść, genialnego „Moby Dicka” napisał jako młody człowiek i przez czterdzieści lat żył w jej cieniu, choć początkowo nie odniosła ona sukcesu, ani nie uznano jej za wybitne dzieło. Dzisiaj opowieść o białym wielorybie uznana jest za jedną z najważniejszych powieści w historii światowej literatury, na stałe opatrzoną etykietką symbolicznej powieści romantycznej. „Moby Dick” ukazał się w 1851 roku, autor wiązał z tym faktem wielkie nadzieje, a skoro przyjęcie było raczej chłodne, pogrążył się melancholii, ale pióra nie złamał. Pisał dalej, tyle że opowiadania. Wiele z nich przetłumaczono na polski, ukazywały się w różnych zestawach, a teraz zebrane w jednym tomie pokazują cały wielki talent amerykańskiego klasyka, jego przenikliwość, jakość jego literackiego filozofowania, jego – nazwijmy to tak – nowoczesność.
Czyta się te utwory z wielka przyjemnością, bo zresztą wiele śladów Melville’a można znaleźć we współczesnej literaturze.
Czytaj też:
Niezwykła pamięć 97-letniego pisarza. Józef Hen: Muszę twardo walczyć
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.