Czy Karina Surmacz oraz Rafał Mikołajczyk, pseudonim „Święty” żyją? Na to pytanie śledczy nie znaleźli odpowiedzi, a bohaterowie tej historii nadal znajdują się w policyjnej bazie osób zaginionych. Jednak moje dziennikarskie śledztwo wskazuje, że szansa aby ta dwójka nadal żyła jest znikoma.
Miłosne życie gangsterów
Mieszkanie w kamiennicy na warszawskim Mokotowie, w którym doszło do zbrodni, zajmowała Anna S. znana bardziej jako „Andzia”. Co wiązało się z piosenką „Oddziału Zamkniętego” i zamiłowaniem do narkotyków.
To mieszkanie odziedziczył po rodzicach jej mąż, Marcin. Jednak półtora roku przed świąteczną egzekucją „Andzia” wyrzuciła męża do piwnicy. Nie da się ukryć, że Marcin S. był mocno uzależniony od heroiny i regularnie okradał żonę z narkotyków, którymi „Andzia” handlowała dla grupy mokotowskiej.
– On nie był na początku narkomanem, pochodził z tak zwanej dobrej rodziny. Jego rodzice byli lekarzami – wyjaśnia mi znajoma Marcina S.
Mężczyzna nie ucierpiał w czasie wizyty kilerów w jego mieszkaniu, bowiem święta 2002 roku spędzał w piwnicy. Jednak kilka lat później także został zamordowany.
– Ojciec Kariny umarł w mieszkaniu na Mokotowie, a właściwie został zabity przez Piotra K. – opowiada kobieta. – Tej dziewczynki jednak nie znałam. Pomimo, że mieszkałyśmy w tej samej dzielnicy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.