Kończy się rok 2020, ale wraz z nim nie kończą się kłopoty lewicy. Ciągle nie ma prawomocnej decyzji sądu o zmianie nazwy SLD i Wiosny na Nową Lewicę. Sąd apelacyjny dopatrzył się błędów w decyzji sądu I instancji i zwrócił mu wniosek do ponownego rozpatrzenia. Choć formalności nie zostały dopełnione, kierownictwo partii wymusza na organach terenowych zmianę nazwy na Nową Lewicę. – Oni uważają, że SLD już nie ma – zżyma się w rozmowie z „Wprost” Leszek Miller, były szef Sojuszu, który krytykuje kierownictwo partii za to, że od roku łamie statut, nie przeprowadzając wyborów w SLD.
– To jest jedyna partia w której od pięciu lat nie odbyła się kampania sprawozdawczo-wyborcza – dodaje poirytowany Miller.
Z tego wynikają rozmaite perturbacje, m.in. kierownictwo SLD i Wiosny poleciło europosłom obu partii utworzenie jednej delegacji w Parlamencie Europejskim pod nazwą Nowa Lewica. Szefem tej delegacji miał zostać Robert Biedroń. Ale okoniem stanęli trzej byli premierzy: Leszek Miller, Włodzimierz Cimoszewicz i Marek Belka. Przekabacili Łukasza Kohouta z Wiosny i wspólnie zablokowali tę fuzję (obie partie mają łącznie siedmiu deputowanych).
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.