Zmartwił się pan tym, że przez jakąś dobę występ Maryli Rodowicz w czasie telewizyjnego sylwestra był zagrożony?
Nie chciałbym o Maryli mówić, bo to moja znajoma. Ale sam fakt (braku zaproszeń. – red.) mógł dziwić. Skoro Maryla śpiewała dla Fidela Castro, to przecież mogłaby śpiewać dla Jacka Kurskiego. Specjalnej różnicy bym nie widział.
Marylę lubię i cenię, ale wiadomo, że będą artyści, którzy śpiewać będą niezależnie od okoliczności i tego, kto im płaci, ale są i tacy, którzy tego nie zrobią.
Poza tym w tym roku mamy taką sytuację, że poza artystami podklejonymi pod TVP praktycznie nikt nie wystąpi w Sylwestra. Wszyscy żyjemy w zamrożeniu od połowy marca. W wakacje dzięki metodzie partyzanckiej można było grać koncerty, ale tak naprawdę te imprezy były półlegalne, bo przepisy były niejasne.
Czytaj też:
Maryla Rodowicz jednak wystąpi w sylwestra. Gdzie będzie można obejrzeć koncert?
Dziś tylko artyści podklejeni pod TVP, czyli pod władzę, bo dziś Telewizja Publiczna jest władzą, mogą pojawiać się na scenie. TVP już nawet nie jest ministerstwem propagandy, czy „prawdy”, jak u Orwella z „Roku 1984”. Nie stanowi też o kulturze, jest raczej resortem siłowym, jak kiedyś mówiono o ministerstwie obrony narodowej. Siła jest naga, jak naga broń ze słynnej komedii. Ten sylwester jest najlepszym tego przykładem.
To znaczy?
Widać jawną niesprawiedliwość, władza nawet nie stara się tego tuszować. Nikt nie może zrobić sylwestra, żadnej imprezy, nawet prywatka w domu może odbywać się w gronie nie większym niż kilka osób.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.