Czy jest pan zadowolony z kolejności, w jakiej szczepi się w Polsce przeciw COVID-19?
System szczepień mamy taki sam jak w Izraelu, który jest nam stawiany jako wzór, a kolejność jest ustawiona w ten sposób dlatego, aby duża liczba chorych nie blokowała służby zdrowia i żeby zmniejszyć liczbę zgonów. Wyjątkowość tej epidemii polega na tym, że jest to nowy wirus, relatywnie zakaźny, obdarzony średnią śmiertelnością: jeśli służba zdrowia dobrze funkcjonuje, to śmiertelność wynosi ok. 3 proc. (a obecnie nawet ok. 2 proc.). Jednak 3 proc. naszego społeczeństwa to ponad milion osób. A jeśli załamie się system ochrony zdrowia, jak na początku epidemii w Lombardii, to śmiertelność wynosi nawet 10 proc. Katastrofa.
Gdyby brać pod uwagę względy medyczne, to kogo powinno się szczepić na początek?
Medyków – szczególnie najbardziej zagrożonych na oddziałach covidowych i innych oddziałach szpitalnych – oraz osoby, które najczęściej umierają. Najbardziej zagrożoną grupą są osoby starsze. Z polskich danych wynika, że spośród chorych powyżej 80. roku życia umiera 18,2 proc. Z grupy 70-80 lat – 15 proc., a 60-70 lat: 5-7 proc. W młodszych grupach śmiertelność jest niższa. W Polsce jest ponad 9 mln osób powyżej 60. roku życia: one powinny być szczepione jako pierwsze, zaczynając od najstarszych. Generalnie są skłonne do szczepienia. Wiedzą po prostu co znaczy umierać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.