Ciszej jedziesz, dalej zajedziesz. Trzy lata temu mało kto znał Armina Lascheta nawet w jego rodzinnym landzie Nadrenia Północna-Westfalia. Jeszcze pół roku temu zaledwie 13 proc. Niemców widziało w nim potencjalnego następcę Angeli Merkel. Tymczasem dziś wydaje się najbardziej prawdopodobnym kandydatem do tej funkcji. Wszystko wskazuje na to, że to on będzie następnym kanclerzem Niemiec i obejmie tę funkcję jesienią tego roku.
Oczywiście, na osiem miesięcy przed wyborami nikt mu żadnej gwarancji dać nie może. Ale jego szanse są na tyle duże, że warto się zastanowić, czego się po nim spodziewać. Kim jest Armin Laschet?
Wyławianie delfina
Operacja „Sukcesja w CDU” zaczęła się od falstartu, choć Angela Merkel miała plan miękkiego przeprowadzenia własnej partii przez proces wymiany przywództwa. W 2018 r. na czele niemieckiej chadecji stanęła Annegret Kramp-Karrenbauer, jej protegowana, która w partyjnych wyborach niewielką liczbą głosów pokonała Friedricha Merza. AKK jednocześnie pełniła funkcję ministra obrony – i w ten sposób miała się przygotowywać do przejęcia fotela kanclerza po wyborach na jesieni 2021 r.
Nic z tego nie wyszło. W sumie nigdy też nie udało się ustalić, co było tego przyczyną, ale fakty są jasne: Kramp-Karrenbauer w lutym poprzedniego roku zrezygnowała z funkcji szefowej CDU.
Tym samym stało się oczywiste, że następczynią Merkel jako kanclerz nie zostanie. Potrzebne było ponowne rozpisanie konkursu na delfina.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.