W słusznie minionych dla Polski czasach dominacji politycznej polskiej lewicy przyjęło się powiedzonko, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Ale że, jak się już powiedziało, czasy należą do antylewicowych, należałoby oceniać właśnie początki. I tu Albicla nie radzi sobie najlepiej.
Po stronach serwisu i jego najważniejszych „funkcjonalnościach” hula zimny wiatr. Nasz redakcyjny kolega Dariusz Grzędziński podczas dwóch dni aktywności w serwisie obserwował nie jedną, a kilka różnych awarii systemu, nie doszukał się zaś więcej niż czworga znajomych. Tymczasem zbudowanie sieci relacji – a także wypełnienie strony czymś, co mógłbym czytać i oglądać – wydawałoby się podstawowym celem kogoś, komu zależy na rozruchu portalu.
Czytaj też:
Spędziłem dwa dni na Albicli. Najpierw zawieszone konto, potem awaria, ale za to czworo znajomych
Trzeciego dnia w serwisie sam też zyskałem drugiego (!) znajomego. Jest nim Krzysztof Jarzyna (zapewne ze Szczecina, szef wszystkich szefów, znany z „Poranka kojota”). Ten z kolei w znajomych ma Aleksandra Hrabiego Potockiego, Patricka Batemana („American Beauty”), Jana Koniowalskiego, Władmira_Putina OFFICIAL i wiertarkę udarową. Nie trzeba dodawać, że żadne z tych kont nie wygląda na autentyczne. Może poza wiertarką.
Serwis społecznościowy – uznane narzędzie rozprowadzania memów – sam w tym wypadku stał się memem. Czy to dobrze? Tak i nie, bo chociaż Tomasz Sakiewicz nie wydaje się – delikatnie mówiąc – najlepszym człowiekiem do ratowania wolności w internecie, to jest on niewłaściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Swoboda wyrażania wypowiedzi to ważna gra o równie wielką stawkę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.