W poniedziałek 1 lutego poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk udzielił wywiadu TVN24 na temat sytuacji prawnej po wyroku TK ws. aborcji. Bortniczuk był jednym z tych posłów, którzy podpisali się pod wnioskiem do TK o zbadanie zgodności z konstytucją przepisów o aborcji z przyczyn embriopatologicznych.
Dopytaliśmy, czy polityk rzeczywiście chciałby „karać kobiety za aborcję tak jak za morderstwo”, co zarzuca mu się w internecie i jak odpowiada na oskarżenia o brak empatii. Poseł Bortniczuk przyznał także, że czas, który minął od ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie został przez rządzących wykorzystany tak, jak być powinien. Zapowiada jednak, że większość posłów PiS, być może we współpracy z częścią opozycji dopracuje przepisy ws. aborcji, w szczególności w zakresie aborcji ze względu na wady letalne płodu.
Bortniczuk o karaniu kobiet za aborcję: To nie była teza postawiona przeze mnie
Wprost: W wywiadzie na antenie TVN24 przyznał pan, że jeżeli kobieta dokonuje aborcji z powodów „niskich pobudek”, na przykład z obawy, żeby dziecko nie odziedziczyło przez nią majątku, to należałoby rozważyć karanie jej tak, jak w przypadku morderstwa. Podtrzymuje pan te słowa?
Kamil Bortniczuk: Przede wszystkim to były pytania red. Piaseckiego, który sugerował, że skoro aborcja jest postrzegana jako ochrona życia, to powinna być karana jak morderstwo. To nie była teza postawiona przeze mnie. Ja odpowiedziałem, że to temat dla prawników do poważnej debaty, a nie do porannej rozmowy w jakiejkolwiek stacji informacyjnej. Dodałem też, że w sytuacji jaką przewiduje polskie prawo tzw. nasciturusa, Kodeks Cywilny pozwala na dziedziczenie dziecku poczętemu, pod warunkiem, że urodzi się żywe. To jest jedna, czysto teoretyczna sytuacja. Proszę tego nie rozszerzać na inne. Tylko w takiej sytuacji może być mowa o działaniu z premedytacją, z niskich pobudek. W tej sytuacji mogłoby chodzić o dziedziczenie kosztem dziecka.
Czyli w takiej sytuacji dopuszczałby pan karanie kobiety za aborcję?
To jest sytuacja czysto teoretyczna. Proszę nie mówić, że dopuszczam zmianę prawa karnego w zakresie karania kobiet za aborcję, bo to byłby absolutnie wypaczony przekaz.
„Powinniśmy to wszystko mieć już opracowane”
Twierdzi pan, że nie żałuje podpisania się pod wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego ws. ustawy aborcyjnej i zrobił to pan z pełna świadomością. Ja chciałbym zapytać o coś innego. O rozwiązaniach prawnych ws. aborcji z powodu wad letalnych płodu mówił pan od października, a Porozumienie już wtedy zapowiadało odpowiedni projekt ustawy. Czy nie żałuje pan, że te trzy miesiące zostały zmarnowane?
Zgodzę się, że w zakresie rozwiązań dotyczących wad letalnych, a także konkretnych rozwiązań programu „Za życiem”, czy konkretnego wsparcia dla rodzin, których dotyczy problem urodzenia dziecka z jakąkolwiek niepełnosprawnością ten czas nie został wykorzystany tak jak być powinien. Jako ekipa rządowa absolutnie powinniśmy to wszystko mieć już opracowane, tak żeby chociażby utrudnić naszym przeciwnikom stosowanie w sposób wyrachowany przykładów dzieci z bezmózgowiem. Argumenty opozycji przecież nie służą ochronie dobrostanu tych dzieci, czy ich matek, ale walce o wolny dostęp do aborcji. Jeśli wsłuchamy się w postulaty, jakie głoszą na protestach, to się niespecjalnie z tym kryją.
A czy uważa pan, że przeprowadzenie takiej ustawy jest w ogóle możliwe w obecnym Sejmie?
Tak, widzę taką możliwość. Zdaję sobie sprawę, że część moich kolegów z klubu parlamentarnego PiS uważa, że stan prawny po wyroku Trybunału Konstytucyjnego jest dobry i pożądany. Ale ja i wielu kolegów z PiS, a myślę, że i większość uważamy, że ten stan wymaga doszczegółowienia w przypadku wad letalnych. Może się okazać, że taka regulacja będzie mogła wejść w życie tylko przy głosach opozycji. I to wtedy maski opadną. To będzie sprawdzian, czy opozycji chodzi o ochronę matek, rzekomo torturowanych, które miałyby być zmuszane do rodzenia dzieci z bezmózgowiem. Czy chodzi tylko o to, żeby podawać przykład, który działa na wyobraźnie stosunkowo szerokich mas społecznych, a domagać się czegoś innego. A kiedy będzie głosowana regulacja dotycząca punktowo wad letalnych to oni umyją od tego ręce i w ogóle nie poprą. To będzie prawdziwe „sprawdzam”. Życzyłbym sobie tego, żeby do takiego głosowania doszło jak najszybciej.
A czy możliwe jest przeprowadzenie tej sprawy nie na mocy ustawy, a na mocy rozporządzenia ministra zdrowia, czy prezesa NFZ?
Przyznam, że się nad tym nie zastanawiałem. Uważam, że tak ważne sprawy powinny być jednak wprowadzane ustawą. I widzę tutaj dwie drogi. Albo kwestię zaniechania uporczywej terapii w przypadku płodów, co do których wiadomo, że one albo obumarły, albo umrą bezpośrednio po urodzeniu. Ewentualnie rozszerzenie przesłanki mówiącej o ochronie zdrowia i życia matki. Bo może być zagrożone zarówno zdrowie fizyczne matki w kontekście konieczności donoszenia martwych płodów, ale można mówić również o zdrowiu psychicznym. Nie każda matka jest na tyle silna psychicznie, żeby taką ciążę donosić, przyjąć takie dziecko i później być z nim do śmierci niezależnie od jego wyglądu i stanu. To jest bardzo wrażliwy temat. Należy podejść do niego z tolerancją, co do wrażliwości różnych ludzi.
„Wystarczy, że opozycja zachowa się odpowiedzialnie”
A co w przypadku, w którym taka ustawa nie zostałaby uchwalona. Czy jako Porozumienie naciskalibyście, żeby ten problem w jakiś sposób rozwiązać, na przykład wspomnianym rozporządzeniem.
Nie mam zdania na ten temat, bo nie wiem, czy to w ogóle możliwe, żeby rozwiązać ten problem rozporządzeniem. Ale jeszcze raz powtórzę: większość klubu parlamentarnego PiS z tego co mi wiadomo poprze taką ustawę. Wystarczy, że opozycja, która sobie w kontekście tej dyskusji, powiem brzydko, wyciera gębę tymi przykładowymi dziećmi z bezmózgowiem, zachowa się odpowiedzialnie.
Po słowach dotyczących tego, że „uratowane życia są więcej warte niż trauma rodziców” wiele osób zarzuciło panu brak empatii. Co pan na to?
Ja bym zapytał tych komentujących, jaką oni mają empatię do dzieci z zespołem Downa, do dzieci z zespołem Turnera, czy zdrowych dzieci, które są błędnie diagnozowane i dzisiaj są po prostu usuwane. W prawie karnym stosuje się coś takiego, jak ważenie wartości. Robi się to chociażby w przypadku formuły działania w stanie wyższej konieczności, kiedy dobro poświęcane zestawia się z dobrem ratowanym. W tym przypadku dobro ratowane to życie dzieci z zespołem Downa, z zespołem Turnera i zdrowych, źle zdiagnozowanych. A dobrem poświęcanym jest trauma rodziców, czy tych dzieci, które odchodzą kilka chwil po porodzie. W zestawieniu stanu prawnego sprzed orzeczenia TK do stanu prawnego z dzisiaj wydaje się, że prawo jest napisane lepiej, bo więcej chroni, niż poświęca. Natomiast nie jest jeszcze doskonałe i trzeba doregulować kwestię wad letalnych.