Przełożone na ten rok letnie igrzyska olimpijskie w Tokio odbędą się już w niebawem. Ich start planowany jest na 23 lipca. Jednak niedługo odbędzie się jeszcze jedna ważna impreza, która ze względu na początki pandemii koronawirusa ulokowana jest w jeszcze bardziej niefortunnym, niż Japonia miejscu. 4 lutego 2022 roku, czyli niemal dokładnie za rok, w Pekinie, stolicy Chińskiej Republiki Ludowej, rozpoczną się zimowe igrzyska olimpijskie.
Aż siedem z obiektów, na których zostaną rozegrane zawody, wykorzystano już podczas letnich igrzysk w 2008 roku. Na obiekcie, na którym trzynaście lat temu odbywały się zawody w pływaniu, teraz rozegrane zostaną zmagania w curlingu. W miejscu boiska do koszykówki wylane zostanie lodowisko dla hokeistów.
Postanowiłem sprawdzić, jaka jest szansa na przeprowadzenie igrzysk, jak wyglądają przygotowania polskich sportowców i czy przypominają one te, które znają sprzed poprzedniej imprezy w Pjongczangu.
Co sądzą sportowcy?
Aby dowiedzieć się, jak wyglądają przygotowania do igrzysk z punktu widzenia sportowców, porozmawiałem z dwójką polskich olimpijczyków. Mimo że są przedstawicielami różnych dyscyplin, to mają ze sobą wiele wspólnego. Dla obojga będą to dopiero drugie igrzyska olimpijskie i pierwsze, o wyjeździe na które dowiedzieli się na tyle wcześnie, że mogą się do nich odpowiedni przygotować.
O zdanie spytałem łyżwiarkę szybką na dystansach 500 i 1000 m – Kaję Ziomek. Dwudziestotrzyletnia lubinianka jest jedną z najmłodszych zawodniczek, które reprezentowały Polskę na igrzyskach w Pjongczangu. Drugim sportowcem, który opowiedział mi o swoich przygotowaniach jest Mateusz Sochowicz. Dla urodzonego w 1996 roku saneczkarza, igrzyska w Pekinie również będą dopiero drugim startem na imprezie tej rangi. Co jeszcze łączy tę dwójkę? Oboje twierdzą, że mimo pandemii, przygotowania do nadchodzących igrzysk są nieporównywalnie lepsze.
– Przygotowania do Igrzysk w pandemii tak naprawdę niewiele się różnią od tego, co by było, gdybyśmy pandemii nie mieli – mówi Kaja Ziomek. – Na spokojnie realizujemy większość długoterminowego planu. Ludzie w Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego stanęli na wysokości zadania i nawet brak Pucharów Świata mieliśmy zrekompensowany ogólnopolskimi zawodami. Wiadomo, nie jest to to samo, ale czy jakkolwiek nam zaszkodziło? Pod kątem sportowym, nie sądzę – dodaje łyżwiarka szybka.
Zwraca jednak uwagę na inny problem. Mimo że pandemia nie odbiła się na przygotowaniach fizycznych, to psychicznie dotknęła także zawodników. – Pod kątem psychicznym było trochę ciężej, nie wiem, czy wszystkim. Mnie na pewno, ale już się podniosłam i zaliczam to, jako doświadczenie, które pomoże mi w przyszłości, niż jako swoją porażkę – przyznaje Kaja Ziomek.
– Praktycznie nie odczuwam różnicy w przygotowaniach. Sezon odbywa się dla mnie bez przeszkód – mówi Mateusz Sochowicz.
Na to pytanie odpowiedział także Polski Komitet Olimpijski. „Za przygotowania sportowców odpowiadają Polskie Związki Sportowe, które wg. naszej wiedzy czynią wszystko, aby przygotowania odbywały się w jak największym komforcie treningowym” – twierdzi PKOl.
Zawody w czasie pandemii
Cykl przygotowań do igrzysk olimpijskich to nie tylko obozy treningowe i codzienne treningi. Bardzo ważną rolę spełniają zawody, które nie tylko pozwalają na sprawdzenie się w porównaniu z innymi, ale także zweryfikowanie swoich przygotowań. Mimo że świat ze względu na pandemię działa zupełnie inaczej, to zawody w większości dyscyplin nadal się odbywają. Organizatorzy musieli znaleźć sposób na to, aby sportowcy mieli możliwość rywalizacji. W przypadku łyżwiarstwa szybkiego i saneczkarstwa przyjęto podobny model.
– Zawody odbywają się tylko w Europie. Zostało to przegłosowane w porozumieniu z Międzynarodową Unią łyżwiarską. Holendrzy podjęli się zorganizowania wszystkich zawodów ‚na raz’. To znaczy, że Mistrzostwa Europy, dwa Puchary Świata i Mistrzostwa Świata zostaną rozegrane w przeciągu 5 tygodni – mówi Kaja Ziomek.
– Mieliśmy mieć bardzo rozbudowany sezon. Planowane były zawody w Korei i w Chinach. W sezonie przedolimpijskim chociaż jeden Puchar Świata musi się bowiem odbyć na obiekcie olimpijskim. Potem mieliśmy lecieć do Stanów Zjednoczonych, ale wszystko zostało odwołane. Przez pandemię sezon został jednak zorganizowany tak, że wszystkie zawody odbywają się w Europie – wtóruje jej Mateusz Sochowicz. Dla niego nie jest to jednak nic nowego, gdyż saneczkarze, ze względu na brak obiektu, nie mają możliwości nawet trenowania w Polsce. – Nawet gdy nie było pandemii, to większość roku spędzaliśmy poza granicami Polski. W normalnym sezonie przygotowawczym było to nawet 3/4 roku. Trenujemy w Niemczech, a Mistrzostwa Polski rozgrywamy... na Łotwie – dodał.
Dziesiątki testów i życie w bańce
Jednak nawet zawodowi sportowcy muszą się zmagać z trudnościami spowodowanymi pandemią. Każda podróż samolotem między zawodami to kilka testów na obecność koronawirusa.
– Testów mam już w tym sezonie za sobą około 30. Na obecność koronawirusa jesteśmy badani przed każdym wylotem i po każdym przylocie. Te badania niestety nie należą do najprzyjemniejszych – mówi najlepszy polski saneczkarz.
O testach i przymusowej izolacji wspomina także polska łyżwiarka.
– Warunkiem uczestnictwa było wejście do „bańki”, a dopuszczenia do zawodów zrobienie testu do 72 godzin przed przylotem do Holandii, przebadanie się od razu na miejscu w hotelu (do momentu wyników, całkowita izolacja w pokoju). Będąc już w bańce, byliśmy badani co tydzień. Na dwa dni przed każdymi zawodami – mówi Kaja Ziomek, opisując sytuację na zawodach łyżwiarskich w Holandii. Organizatorzy podeszli do kwestii sanitarnych bardzo poważnie. Nie skończyło się na testowaniu. – Mieliśmy kategoryczny zakaz spotykania się z ludźmi spoza naszego kręgu, wychodząc z hotelu, musieliśmy zgłaszać swoją aktywność, spacer, bieg, rower. W hotelu był obowiązek chodzenia w maseczkach, nakładać posiłki mogliśmy tylko w rękawiczkach. Codziennie wypełnialiśmy ankietę online na temat naszego zdrowia, która była przypisana do kodu QR na naszych akredytacjach, które musieliśmy skanować przy każdym wejściu na tor łyżwiarski – dodaje polska panczenistka. Reprezentanci Kanady, jako jedyna drużyna zdecydowali się także na noszenie maseczek podczas jazdy.
Czy igrzyska w Pekinie się odbędą?
Skoro wszystkie zawody zostały przeniesione do Europy, to dość racjonalne jest postawienie podstawowego pytania – Czy zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie w 2022 roku w ogóle się odbędą? Postanowiłem o to spytać Polski Komitet Olimpijski.
„Komitet Organizacyjny pracuje zgodnie z harmonogramem, wszystkie procedury – także akredytacyjne – przebiegają bez przeszkód. Nie ma żadnych informacji z Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego oraz Komitetu Organizacyjnego Pekin 2022 by Zimowe Igrzyska Olimpijskie miały się nie odbyć” – twierdzi PKOl w nadesłanej odpowiedzi. Czy Komitet jest jednak przygotowany na scenariusz, w którym igrzyska w Pekinie miały się nie odbyć? „Procedury będą ustalane przez Komitet Organizacyjny i MKOl. Każdy Narodowy komitet Olimpijski ma obowiązek je wdrożyć i respektować” – napisano.
Jak wynika więc z zapowiedzi organizatorów, a także trwających przygotowań ze strony wszystkich zaangażowanych związków sportowych, na razie należy być optymistycznym. Jeśli sytuacja pandemiczna wyraźnie się nie pogorszy, wygląda na to, że Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie się odbędą.
„Do tej pory najbardziej medalowymi zimowymi igrzyskami dla Polski były ZIO Vancouver 2010 i ZIO Soczi 2014. Z obu edycji Polacy przywieźli po 6 medali, jednak to ta rosyjska była najbardziej udana pod względem kolorów krążków. W Soczi zdobyliśmy 4 złote, 1 srebrny i 1 brązowy medal” – czytamy na stronie internetowej PKOl, oby i Igrzyska w Pekinie zapisały się pozytywnie w historii polskiego sportu.
Czytaj też:
Igrzyska olimpijskie zostaną przeniesione lub odwołane? Gubernator Tokio komentuje