Wprost: Trzeba panu współczuć?
Piotr Müller: Współczuć? Dlaczego?
Podobno współpracownicy premiera mają ciężko.
Każdy, kto znał premiera Morawieckiego wcześniej, wiedział, na co się pisze. Ma dużo więcej energii niż ja – 32-latek. Zawsze wydawało mi się, że jestem bardzo wytrzymałym człowiekiem. Dosyć szybko zweryfikowała to praca przy premierze. To było dla mnie zaskoczenie.
Premier nie ma problemu, żeby pisać o dowolnych porach z konkretnymi zadaniami.
Czasem jest komfort czasowy i mam kilka godzin na odpowiedź, a znacznie częściej są to palące tematy. Dzięki temu wiele kwestii jest realizowanych bez zbędnej zwłoki. To bardzo skuteczny model działania.
Co będzie pan robił po tym, jak Mateusz Morawiecki przestanie być premierem?
Nie zastanawiałem się nad tym. Liczę, że to jeszcze dłuższa perspektywa polityczna.
Ale jakieś plany pan ma?
Myślę raczej w ten sposób, że znajdzie się jakiś odcinek do zagospodarowania i pójdę tam, gdzie los poniesie.
Może europarlament, do którego pan już kandydował?
Dopóki rząd jest w rękach Zjednoczonej Prawicy, dopóki sił wystarcza i dopóki szefowie uważają, że można realizować misję w rządzie, to działamy. Wcześniej byłem wiceministrem nauki, teraz jestem rzecznikiem rządu. Ostatnio nawet analizowałem losy poprzednich rzeczników rządu i faktycznie – nie były to długie „żywoty”.
Rząd Donalda Tuska przez pięć lat miał za rzecznika Pawła Grasia.
To był absolutny rekordzista. Myślę, że tak długo nie wytrwam (śmiech).
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.