Wprost: Wielu myślało, że to żart. A jednak Grzegorz Braun chce wystartować w wyborach na prezydenta Rzeszowa.
Krzysztof Bosak: Jest poważnym kandydatem i jako poseł z okręgu, i jako postać rozpoznawalna na Podkarpaciu.
W tym regionie ani PiS ani Konfederacja raczej nie mają wielkich szans.
Z pokorą podejdziemy do każdej decyzji wyborców. Natomiast Grzegorz Braun jest doświadczonym liderem i pokazał, że potrafi osiągać dobre wyniki w wyborach. Przypomnę, zaskakujący dla wielu lokalnych elit samorządowych, dobry wynik w Gdańsku – 12 proc. Wierzę, że i w Rzeszowie pozytywnie zaskoczy.
Łatwo nie będzie. Rezygnujący z fotela prezydenta miasta Tadeusz Ferenc namaścił na swojego następcę Marcina Warchoła z Solidarnej Polski.
Liczę, że dojdzie do drugiej tury, a tam może rozegrać się ciekawe starcie między Grzegorzem Braunem a np. Marcinem Warchołem.
Tymczasem Janusz Kowalski z Solidarnej Polski robił do pana podchody, twierdził, że SP mogłaby pójść do wspólnych wyborów z Konfederacją.
Nie ma takiego tematu. Solidarna Polska jest częścią obozu rządzącego, uczestniczą w rzeczach, które krytykujemy. Jeśli ludzie Ziobry stwierdzą, że przebrała się miarka i nie podoba im się sposób rządzenia przez PiS, wtedy zapraszamy do opozycji. Na razie jednak nie mam sygnałów, by Janusz Kowalski chciał się odłączać od Solidarnej Polski.
Nie mylmy wypowiedzi w mediach z polityką.
W ten sposób nie zawiązuje się współpracy politycznej.
Czy na spotkaniach wyborczych z mieszkańcami Rzeszowa Grzegorz Braun włoży wreszcie maseczkę?
Nie sądzę. Jest konsekwentny w tej sprawie.
To mało rozsądne. Zakażeń jest coraz więcej – już ponad 15 tys. a minister zdrowia głośno mówi o trzeciej fali koronawirusa.
Nie wiem, na jakiej zasadzie media rozróżniają te fale. Od roku mamy do czynienia z rozprzestrzenianiem się wirusa i moim zdaniem to jest proces ciągły.
Czytaj też:
Paweł Kukiz założy nową partię? „Nie mówię: nie”
Pan chyba specjalnie się go nie obawia.
COVID-19 to choroba dla większości niegroźna, a dla mniejszości poważna.
Trudno jest przewidzieć jej przebieg i kogo dopadnie, więc jakieś obawy mam. Jednak obecnie bardziej niepokoją mnie szkody wyrządzone pod pretekstem ratowania społeczeństwa przed pandemią. Zostały przekroczone wszelkie granice rozsądku, jeśli chodzi o skalę dezorganizacji życia społeczno-gospodarczego.
Jeden z pana politycznych kolegów, Sławomir Mentzen, pochwalił się ostatnio zdjęciem z restauracji. Siedział i jadł hamburgera. Pan też stołuje się w lokalach, które mimo obostrzeń przyjmują gości?
Zdarza się, jeśli dostanę takie zaproszenie od właścicieli obiektu.
Są restauratorzy, którzy po cichu przyjmują klientów i jeśli ktoś jest otwarty na taką propozycję, nie widzę powodu, by z tego nie skorzystać.
Szczególnie, gdy jestem na wyjeździe i ktoś stara się mnie ugościć. To kwestia nie tylko pomocy lokalnemu biznesowi, ale także uprzejmości wobec gospodarzy, uszanowania ich wysiłku.
Ale zdjęciami się pan nie chwali.
Bo akurat tam, gdzie byłem, właściciele bali się publikowania takich fotografii. Czują się zastraszeni. Tylko jednostki są w stanie publicznie postawić się rządowi, większość woli nie zwracać na siebie uwagi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.