Nie trzeba być wielkim dziennikarzem śledczym ani żadnym cyberpolicjantem z nowopowstałych rządowych agencji, by w przeciągu kilku minut wynaleźć w sieci co najmniej kilka lub kilkanaście nielegalnych ofert, które w błyskawicznym tempie i po okazyjnych cenach mogą umożliwić nam nielegalny dostęp do zaświadczenia o tym, że zaszczepiliśmy się przeciwko COVID-19.
Sprzedam, kupię, zamienię... Czarny rynek fałszywych zaświadczeń kwitnie w czasie pandemii
Na facebookowej grupie „Elbląg: Sprzedam, kupię, zamienię” największą popularnością cieszy się ogłoszenie z informacją o tym, jak dostać odpowiednie dokumenty o „szczepieniu bez szczepienia” lub nawet nabyć paszport covidowy. Wszystko można załatwić online. Użytkownik podający się za mieszkańca Tiagard w stanie Oregon w USA zapewnia, że fałszywe zaświadczenia można za odpowiednią opłatą pobrać po zalogowaniu się na rządowe strony.
Handel nielegalnymi fałszywkami mnożącymi się jak grzyby po deszczu w czasie pandemii COVID-19 nasilił się szczególnie w okresie wakacyjnym, kiedy okazało się, że bez odpowiednich druków lub e-zaświadczeń nie tylko trudniej podróżować po świecie, ale także można nie zostać wpuszczonym na niektóre koncerty czy imprezy plenerowe.
Ile kosztują nielegalne zaświadczenia o szczepieniu przeciwko COVID-19?
Chętnych do wystawiania podróbek w czasie pandemii nie brakuje – podobnie jak klientów gotowych zapłacić mniej lub bardziej wygórowane kwoty za potrzebne im fałszywki. Warto wyjaśnić, że sprawa nie dotyczy tylko Polski, ale całej Europy – zwłaszcza Francji, gdzie ogłoszono niedawno nowe ograniczenia dla niezaszczepionych.
Dziennik „Le Monde” donosi, że policjantom z Lyonu i dwóch podparyskich miejscowości udało się zidentyfikować co najmniej 400 osób, które oferowały dostęp do podrobionych zaświadczeń o szczepieniu na koronawirusa za około 300-500 euro. Zarzuty przedstawiono dotąd 6 fałszerzom.
Holenderskie media opisują z kolei nagminne przypadki nabywania w internecie fałszywych dokumentów, z którymi należy się zgłaszać do punktów szczepień z prośbą o naniesienie poprawek w systemie z powodu rzekomych błędów w zapisie. Podobne zjawisko obserwowane jest także w Wielkiej Brytanii.
Na naszym krajowym czarnym rynku ceny zdają się być nieco niższe i sięgają od 200 zł do co najwyżej 1500 zł – wiele zależy od tego, co chcemy podrobić. Nie brakuje nawet ofert z negatywnymi wynikami testów na COVID-19 bez zbędnych badań (warto dodać, że facebookowa grupa „TESTY COVID-19 KUPIĘ/SPRZEDAM KORONAWIRUS” liczy już 2,6 tys. członków).
W branży medycznej łatwiej o podstęp? Kto fałszuje zaświadczenia o szczepieniach?
W Polsce w ten nielegalny proceder angażują się nie tylko zwykli hakerzy czy szemrani biznesmeni różnej maści, ale także... przedstawiciele branży medycznej – chcące dorobić sobie pielęgniarki, a także dentyści i lekarze różnych specjalności.
W takich przypadkach udowodnienie, że ktoś przyjął pieniądze za „szczepienie bez szczepienia” lub wprowadzenie do systemu danych osób, które wcale się nie zaszczepiły jest bardzo trudne (zwłaszcza że w punktach szczepień zwykle nie ma monitoringu). Osób, które postępują nieetycznie stale jednak przybywa.
Problem stał się na tyle poważny, że oficjalne stanowisko zajęła Naczelna Izba Lekarska, która opublikowała na swoim portalu specjalne oświadczenie.
Naczelna Izba Lekarska interweniuje ws. nieetycznych zachowań medyków
„W związku z docierającymi do Naczelnej Izby Lekarskiej informacjami o udziale lekarzy w wystawianiu fałszywych zaświadczeń potwierdzających szczepienia przeciwko COVID-19 oraz związanymi z tym działaniami polegającymi na niszczeniu dawek szczepionek i fałszowaniu dokumentacji medycznej w celu uzasadnienia wydania takiego zaświadczenia, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej wskazuje, że w jego ocenie powyższe postępowanie uznać należy za przewinienie zawodowe. Lekarz albo lekarz dentysta podejmujący się takich działań, w sposób rażący narusza zasady etyki lekarskiej oraz przepisy związane z wykonywaniem zawodu. Ponadto powyższe postępowanie lekarza może stanowić przestępstwo i prowadzić do odpowiedzialności karnej” – napisał lek. Grzegorz Wrona, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej.
„Uzyskanie wiarygodnej informacji o udziale konkretnego lekarza albo lekarza dentysty w procesie wystawiania fałszywych zaświadczeń będzie skutkować wszczęciem w takiej sprawie postępowania wyjaśniającego w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej, a także zawiadomieniem właściwych organów ścigania” – zapewnia Naczelna Izba Lekarska.
Co grozi medykom za wystawianie fałszywych zaświadczeń o szczepieniach?
Jakie kary grożą osobom związanym z branżą medyczną za takie nieetyczne zachowania? O wyjaśnienie tej kwestii poprosiliśmy Rafała Hołubickiego, rzecznika prasowego Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL).
Zdrowie.wprost.pl: Co grozi medykom za wystawianie fałszywych zaświadczeń?
Rafał Hołubicki, rzecznik NIL: Musimy poruszyć w tym przypadku dwie kwestie: jedną jest przewinienie zawodowe, za które odpowiada się przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej i sądem lekarskim, a drugą jest przestępstwo, za które grozi odpowiedzialność karna. Za fałszowanie dokumentacji medycznej może grozić do 8 lat pozbawienia wolności.
Jak państwo zamierzają to weryfikować? Czy będą w tym celu powoływane np. sądy koleżeńskie?
Z jednej strony mamy odpowiedzialność karną, z drugiej odpowiedzialność zawodową na podstawie ustawy o izbach lekarskich. Jest też kodeks etyki lekarskiej. W takich przypadkach, jeśli dowód przewinienia zawodowego dotrze do organów odpowiedzialności zawodowej, to automatycznie zostaje wszczęte postępowanie. Jeżeli zostaną udowodnione nieprawidłowości, to sprawą zajmie się sąd lekarski.
Czy znane są Państwu przypadki takich nieetycznych zachowań w branży medycznej?
Mamy sygnały o takich zdarzeniach, ale do tej pory nic udowodnionego do nas nie trafiło. Wydane przez nas oświadczenie ma uświadomić m.in. lekarzom i lekarzom dentystom, że może za to grozić odpowiedzialność zawodowa i karna.
To skąd pochodzi informacja o tym, że medycy zajmują się takim procederem?
NFZ wystosował komunikat w tej sprawie do wszystkich punktów szczepień, a w ślad za nim Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej wystosowała własne oświadczenie. Dotąd nie otrzymaliśmy żadnego dowodu, który potwierdziłby takie zjawisko, więc mamy nadzieję, że na chwilę obecną są to tylko pogłoski i prowokacje, a nie stan rzeczywisty.
Czytaj też:
Ile można zarobić za rozsiewanie fake newsów w sprawie szczepionek przeciwko COVID-19?Czytaj też:
Na tę chorobę zmarła Kora. Właśnie powstał przełomowy test do wczesnego wykrywania raka jajnika
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.