Tajni współpracownicy NRD-owskiej Stasi działający na Uniwersytecie Gdańskim namawiali w 1984 roku swoich oficerów do zorganizowania wielkiej akcji zbierania informacji o profesorach uczelni wrogo nastawionych do systemu komunistycznego – wynika z ustaleń "Wprost". Informacje te miały zostać przekazane polskiej Służbie Bezpieczeństwa.
Taki wniosek płynie z akt wysokiego rangą agenta Stasi o pseudonimie Berndt Dorst, który działał w latach osiemdziesiątych na jednym z humanistycznych wydziałów gdańskiej uczelni. Berndt Dorst był niemieckim pracownikiem naukowym z Magdeburga, który przyjechał do Polski w ramach wymiany naukowej. Do akt dotarli Kazimierz Michalczyk i Jadwiga Chmielowska, byli działacze Solidarności Walczącej, a obecnie członkowie polskiego projektu badawczego w Urzędzie Gaucka, niemieckiej instytucji zajmującej się archiwizowaniem akt Stasi. – Berndt Dorst i jeden z prowadzonych przez niego tajnych współpracowników zalecali swoim oficerom wykorzystanie całej tajnej agentury Stasi na Pomorzu do rozpracowania Uniwersytetu Gdańskiego – mówi Chmielowska.
Agenci Stasi uważali, że przeprowadzenie akcji jest konieczne, bo na uczelni panują nastroje prosolidarnościowe. Z akt Berndta Dorsta wynika, że sympatykami Solidarności byli m.in. rektor i prorektor ds. studenckich UG, na uczelni można było łatwo dostać podziemną "bibułę", a część studentów pozdrawiała się nawet znakiem "v".
Treść akt, do których dotarli badacze, nie pozwala odpowiedzieć na pytanie, dlaczego przełożeni Berndta Dorsta nie zgodzili się na przeprowadzenie akcji. – Ale faktem jest, że gdyby do niej doszło, informacje natychmiast trafiłyby do SB, co mogłoby mieć przykre konsekwencje dla kierownictwa uniwersytetu – uważa.W latach 80. współpraca miedzy Stasi a polską SB była mocno rozwinięta. Np. w 1988 roku SB wysłała do Stasi 133 informacje, a dostała od niej 154. Dla porównania kontrwywiad ZSRR wysłał do Stasi 68, a dostał tylko 39 informacji. – Stasi traktowała Polskę jako terytorium wroga – wyjaśnia Chmielowska. – Agenci niemieckiej bezpieki działali praktycznie na każdej uczelni PRL - dodaje.