Monika Richardson została bohaterką kolejnego odcinka „Wprost Przeciwnie”. W podcaście dziennikarka, dziś także właścicielka szkoły językowej, odniosła się do swojego wieku i tego, dlaczego tak bardzo cieszy ją dojrzałość. Przyznała, że przez lata była oceniana przez pryzmat urody, co zaowocowało faktem, że utworzyła swoisty pancerz, który był nie do przebicia. – Stałam się z charakteru osobą naprawdę okropną, żeby broń Boże nie zrobić wrażenia, że jestem taka słodka i można mi wejść na głowę. Kosztowało mnie to wiele przyjaźni, relacji w życiu, kto wie, czy nie utratę rodziny… I jestem bardzo szczęśliwa, że mogę to oficjalnie z siebie zdjąć i być taką, jaka jestem – wyznała.
W programie opowiedziała też o tym, jak w ostatnich latach zmieniło się życie jej rodziny, na co wpłynęło głośne rozstanie ze Zbigniewem Zamachowskim i nowy związek z biznesmenem Konradem Wojterkowskim, a co za tym idzie – powstała nowa patchworkowa rodzina.
– Lubię być macochą. Nie jest to łatwe zadanie, tak jak wiem, że Konrad nie ma łatwego zadania z moimi dzieciakami, szczególnie z moim „nieneuronormatywnym” synkiem, ale staram się być macochą, która jest tak naprawdę kumpelą. Nie nakładam na siebie obowiązków matki, bo nikt tego ode mnie nie potrzebuje, najczęściej te dzieciaki w patchworkowych rodzinach mają swoje mamy… Jeżeli mój pasierb mnie potrzebuje, chce ze mną pogadać, chce pożyczyć ode mnie pieniądze, chce zjeść moją kaczkę to jestem i służę, ale staram się nie wsadzać swoich brudnych buciorów w jego życie, bo nie byłoby to dobrze przyjęte – stwierdziła Richardson.
„Wierząca, antypisowska lewaczka”
Pytana, czy jej zdaniem istnieje jeszcze coś takiego, jak „tradycyjna rodzina”, odpowiedziała:
– Myślę, że jest, bo przecież są wokół nas odradzające się „izmy” i one funkcjonują sobie świetnie niestety w całej Europie, i u nas też. Jednym z tych „izmów” jest nacjonalizm i takie przekonanie, że Polak to katolik, a katolik to Polak i inaczej się nie da. Trudno mi o tym mówić, jako wierzącej, antypisowskiej lewaczce – powiedziała.
Dodała, że postaw „na siłę cofających nas w czasie, w kulturze, w rozwoju jest mnóstwo w naszym kraju”. – Nigdy w swoich mediach społecznościowych nie dostałam tyle hejtu, jak wtedy, gdy napisałam, że 7 proc. polskiego społeczeństwa to faszyści, bo głosowali na Konfederację. Nigdy nie wylało się na mnie tyle pomyj, nawet przy okazji żadnego z moich prywatnych potknięć, co wtedy. Musiałam odganiać się miotłą i kijem od ludzi, którzy chcieli mi zrobić krzywdę, bo nie uznałam „prawdziwych Polaków” za prawdziwych Polaków – stwierdziła.
Czytaj też:
Tak ćpają Polacy. „Prawniczce z wózka wypadło dziecko”
Kościół? „Musi przejść głęboką reformę”
– Jestem osobą wierzącą, antyklerykalną. Hierarchia kościelna jako taka, jest totalnie anachroniczna i powinna zostać poddana implozji, wewnętrznemu zrestrukturyzowaniu Kościoła, co sprawi, że Kościół otworzy oczy na wiernych w XXI wieku. Nie wspieram kurii, episkopatu, ich decyzji. Nie wspieram atmosfery, która panuje w tej chwili w Kościele katolickim i mówię to z bólem i żalem, bo jestem osobą wierzącą. Czy to jest wewnętrznie sprzeczne? Nie. Uważam, że Kościół natychmiast musi przejść bardzo głęboką reformę, bo straci potencjał, który miał w Polsce zawsze. Tę ludzką miłość, oddanie, poczucie wspólnoty, które nas, ludzi 50+ ukształtowało w stanie wojennym. Byłaby to szkoda wielka dla historii, dla tożsamości narodu. Ale jeśli nie zmieni się coś radykalnie, za chwilę, kościoły będą wyglądały jak w Wielkiej Brytanii, czy Holandii, będą puste. Mówię o reformie, która wzięłaby pod uwagę możliwość wyświęcania kobiet na kapłanów, która pozwoliłaby księżom na ożenek i posiadanie dzieci, która zaakceptowałaby w 100 proc. możliwość stosowania antykoncepcji w parach – wymieniła.
Czytaj też:
Poznali się w gejowskim show randkowym. Dziś wyznają: Temat homoseksualizmu jest egzotyczny
Podcast „Wprost Przeciwnie” powstaje dzięki współpracy ze Studio Plac.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.