Kilka dni temu Doda udzieliła „Plotkowi” wywiadu, w którym opowiedziała o tym, że z prezesem Kurskim miała „spoko przelot” i nie rozumie, skąd w TVP blokada na jej artystyczną działalność. Ale nie to było najważniejsze – w rozmowie piosenkarka wyznała też, że „TVP odwaliło" i producenci różnych programów w ostatniej chwili dostawali telefon z „góry”, że Dody jednak nie mogą angażować
I tu najciekawsze, Doda powiedziała, że w swojej sprawie dzwoniła nawet do „żony Jacka”, ale ta… rzuciła słuchawką.
Są państwo zdziwieni? Zupełnie niepotrzebnie. Nie od dziś wiadomo, że głos pani Kurskiej, od dziś szefowej dwójkowego „Pytania na śniadanie”, bywał w TVP decydujący. A rady udzielane (już) eksprezesowi przez żonę, gdzieś między kuchnią a salonem, najpewniej zakończyły kilka telewizyjnych karier.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.