„House of Cards” na Woronicza. Kurska zamiast Kurskiego i jesteśmy w domu

„House of Cards” na Woronicza. Kurska zamiast Kurskiego i jesteśmy w domu

Joanna i Jacek Kurscy
Joanna i Jacek Kurscy Źródło: PAP / Leszek Szymański
Gdyby ktoś szukał przykładu z życia, jak wytłumaczyć, na czym polega transakcja win-win, wystarczy podać przykład rodziny państwa Kurskich. On – zdymisjonowany opuszcza gmach przy Woronicza, a jego żona, Joanna, jeszcze tego samego dnia wkracza, „cała na biało” i „obejmuje” kierownicze stanowisko w TVP. Genialne, prawda? Takiego rozwiązania nie powstydziliby się scenarzyści serialu „House of Cards”.

Kilka dni temu Doda udzieliła „Plotkowi” wywiadu, w którym opowiedziała o tym, że z prezesem Kurskim miała „spoko przelot” i nie rozumie, skąd w TVP blokada na jej artystyczną działalność. Ale nie to było najważniejsze – w rozmowie piosenkarka wyznała też, że „TVP odwaliło" i producenci różnych programów w ostatniej chwili dostawali telefon z „góry”, że Dody jednak nie mogą angażować

I tu najciekawsze, Doda powiedziała, że w swojej sprawie dzwoniła nawet do „żony Jacka”, ale ta… rzuciła słuchawką.

Są państwo zdziwieni? Zupełnie niepotrzebnie. Nie od dziś wiadomo, że głos pani Kurskiej, od dziś szefowej dwójkowego „Pytania na śniadanie”, bywał w TVP decydujący. A rady udzielane (już) eksprezesowi przez żonę, gdzieś między kuchnią a salonem, najpewniej zakończyły kilka telewizyjnych karier.

Źródło: Wprost