Gdzieś zniknął ten kraj nad Wisłą, w którym za spowodowanie śmiertelnego zagrożenia na drogach dostawało się parę punktów karnych, dwie stówy i można było jechać dalej. Czytam o zbierających za jednym zamachem 30 punktów karnych. Cieszę się. Bo to oznacza jedno – tych, którzy na drogach prawo mieli za nic, szybciutko ubywa.
„Położyłem się wieczorem i obudziłem się rano. Przecież to jest jedno z najpiękniejszych zdań świata, to jest olśniewające, to jest snop światła w same oczy, w same usta. Jak mogłem tego przedtem nie zauważyć? Ile razy wypowiedziałem to zwyczajne proste zdanie, nie zdając sobie sprawy, nie wiedząc, ślepy, że to jest przecież cud, opisanie cudu” – pisał Edward Stachura w „Siekierezadzie”.
I tak samo ja, niejako przysnąłem w tej opętanej wariatami na drogach Polsce i obudziłem się… w Szwajcarii. No, może jeszcze nie do końca Szwajcarii, ale już bardzo blisko jej kształtu.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.