Przemek Kossakowski: Pierwszy raz w życiu czuję się potrzebny
Przemek Kossakowski, do niedawna „osobowość telewizyjna”, prowadzący znany z programów takich jak „Kossakowski. Inicjacja”, albo „Kossakowski. Szósty zmysł”, ostatnio wydał książkę pt. „Drobna nieuważność i inne historie”, która jest zbiorem historii zaczerpniętych z życia autora.
Pytany, w nawiązaniu do opowiadań z książki, czy w życiu ma więcej szczęścia, czy rozumu, odpowiedział, że tego pierwszego. – Nie uważam się za przesadnie rozumną istotę – stwierdził.
– Mówię o sytuacjach, na które pozwalałem sobie przed kamerami, te wszystkie szalone eksperymenty, w których brałem udział – dodał.
Kossakowski: Mam reputację ryzykanta
– Zdaję sobie sprawę z tego, że mam reputację ryzykanta, ona jest trochę nad wyraz, bo rzeczy w telewizji robione są tak, by nikomu nie stała się krzywda, dbaliśmy o rzeczy związane z bezpieczeństwem, ale jednak pracowaliśmy na żywym organizmie. Bardzo często spotykaliśmy się z ludźmi zajmującymi się medycyną tradycyjną, albo wchodziliśmy w przestrzeń społeczności plemiennych i ich rytuałów. Tam nikt nie przejmuje się specjalne literą polskiego BHP. A ja w to wchodziłem – zaznaczył.
Na pytanie, czy któregoś ze swoich wyczynów dziś by nie powtórzył i czy byłoby to „grzebanie żywcem”, któremu też poddał się na oczach kamer, stwierdził:
– Wspaniale, że o tym wspominasz, bo gdyby nie ty, właśnie o tym bym powiedział. Ten rytuał o nazwie „pogrzeb wojownika” zmienił mnie i moje podejście do życia radykalnie, uczynił mnie szczęśliwym człowiekiem. I dziękuję bardzo, nie chce do tego wracać. To niesamowicie trudne do wytłumaczenia, to traumatyczne doświadczenie, na samo wspomnienie o nim przebiega mnie dreszcz, ale z drugiej strony wiem, że przejście przez to spowodowało, że większość sytuacji, które przed tym rytuałem uważałem za problemy, spadło ze mnie.
Zrozumiałem, że mam wielki przywilej, że żyję i powinienem zająć się celebracją tego prostego faktu.
Czytaj też:
„Wprost Przeciwnie”: Liroy po raz pierwszy o nowej miłości, Królikowskim i „znikającym” show TVN-u
Powrót do życia na świeczniku? „Nie brakuje mi tego”
W podcaście „Wprost Przeciwnie” Przemek Kossakowski mówił też, czy planuje powrót do telewizji, czy brakuje mu życia na świeczniku?
– Nie brakuje mi, to jest ten problem. Ja to nazwałem „zawieszeniem pracy w telewizji”, bo mam już 50 lat i oduczyłem się już mówienia „nigdy, zawsze, na pewno”. Ale dzisiaj, pół roku po ogłoszeniu tej decyzji, nie było ani jednego momentu, żebym zatęsknił.
Czytaj też:
Podcast „Wprost”: „Mów o mnie ono”. Tak nastolatki szukają swojej płci
„Pierwszy raz w życiu czuję się potrzebny”
– Gwałtowne zakończenie rozmowy nam nie grozi. Nie wyjdę ze studia, no chyba żebyś zaczęła bezpardonowo mnie atakować – zapewniał we „Wprost Przeciwnie” pytany o kwestie dotyczące głośnego rozwodu z Martyną Wojciechowską.
W podcaście Kossakowski mówił też o swojej książce, „Drobna nieuważność i inne historie”, która właśnie się ukazała, arteterapii, którą dzisiaj się zajmuje, założonej przez siebie fundacji i o tym, dlaczego w Albanii kupił sobie... podrabianego Rolexa.
Podcast powstaje dzięki współpracy ze Studiem Plac.
Czytaj też:
Joanna Racewicz: Spod kurtki wypadło jej martwe dziecko. Czy o czymś takim da się zapomnieć?Czytaj też:
Czterolatek z depresją. Siedmiolatek z myślami samobójczymi. Jak pomóc cierpiącemu dziecku?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.