Paulina socha-Jakubowska, „Wprost”: Udało ci się pozbyć paraliżującego strachu o najbliższych?
Katarzyna Zdanowicz: Myślę, że nie do końca. Kiedy ktoś pyta mnie, czego najbardziej się boję, to okazuje się, że wszystkie kwestie związane z chorobą, chorobami, są dla mnie najbardziej traumatyczne. Oczywiście boję się też tego, czego obawia się większość – wojny, ale strach o zdrowie bliskich wywołuje u mnie największy lęk.
Dziś staram się o tym rozmawiać, przepracowuję to, bo mój dom rodzinny, dom w którym się wychowałam, raczej był zamknięty w tej kwestii. Zamiatało się sprawy pod dywan, nie mówiło „jak jest”, niby każdy wiedział, ale temat nigdy otwarcie nie był poruszany.
Brak rozmowy powoduje…
Że dobudowuje się pewne teorie, szuka w internecie, wtedy strach narasta. Zauważ, że nasza mentalność się zmienia, staramy się oswajać tematy chorób, czy odchodzenia, ale kiedyś to było kompletne tabu.
Także mam doświadczenie choroby, czy odchodzenia osoby najbliższej i wiem, że człowiek wypiera to, czego jest świadkiem. Łudzi się, że zdarzy się cud. Nawet świadomy ma nadzieję, że los się odmieni. Też to miałaś?
Między mamą a tatą była duża różnica wieku, był starszy o 25 lat, ale ponieważ zawsze był bardzo energiczny – pierwszym szokiem było to, że w ogóle zachorował. Drugim– był źle leczony. Zmarł na raka krtani, a przez długi czas leczono go na chore gardło.
Ile miałaś lat?
20. Ta źle postawiona diagnoza doprowadziła do tego, że cała historia rozegrała się w ciągu trzech miesięcy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.