Główny Inspektorat Weterynarii: Otrzymywane zgłoszenia nie są w żaden sposób weryfikowane przez DIOZ i bardzo często zawierają poważne błędy.
Prokuratura Okręgowa: Przestępstwa zarzucone Konradowi K. zagrożone są karą pozbawienia wolności w wymiarze od roku do dziesięciu lat.
Mecenas Marta Blok: Organizacja chronicznie i w sposób patologiczny unika kontaktu z organami administracji rządowej i samorządowej.
Szefowa jednej z organizacji prozwierzęcych: Jak ktoś ma zadziałać przeciw nim, to tego nie zrobi, bo się boi, że za chwilę będzie gwiazdą Instagrama. Urzędnicy nie wykonują swoich obowiązków, bo na Instagramie ich pokażą.
DIOZ: Codziennie stajemy twarzą w twarz z oprawcami i odbieramy od nich skrzywdzone zwierzaki! Ratujemy ofiary okrucieństwa człowieka.
Działacze DIOZ przyznają, że w swoich działaniach są radykalni, ale zapewniają, że prawa nie łamią. Przekonują, że na pierwszym miejscu stawiają walkę o dobro zwierzęcia. Ich przeciwnicy uważają jednak, że walka ta często kończy się linczem urzędników, weterynarzy czy właścicieli, którym zwierzęta odebrano niesłusznie. Niektórzy o swoje prawa chcą walczyć w sądzie. DIOZ jednak konsekwentnie twierdzi, że bezpodstawnie zwierząt nie odbiera i przestrzega wszystkich procedur. Innego zdania są urzędnicy oraz prawnicy, którzy mają z nimi do czynienia. Nasi rozmówcy twierdzą, że organizacja zniekształca obraz sytuacji, eskaluje emocje i nie przedstawia pełnych informacji na temat swoich działań.
Gaz łzawiący u 70-letniego rolnika. „Zaniedbane istoty walczyły”
Głośnym echem odbiła się akcja w jednym z gospodarstw w Łazisku. Do małej wsi w województwie łódzkim jako pierwsza przyjechała organizacja z okolicznego Głowna, Arkadia. Zaniepokojona warunkami w gospodarstwie starszego mężczyzny, pana Adama, dała mu 14 dni na uprzątnięcie obornika, a ten nie wnosił uwag. Gmina Tomaszów Mazowiecki pokazała w sieci protokół z tej kontroli. Jednak DIOZ pojawił się tam już trzy dni później, 28 marca. Organizacja weszła na posesję, w ruch poszedł gaz łzawiący, w relacjach z ust Konrada Kuźmińskiego posypały się wulgaryzmy. Lokalne media opisywały, że podwórko kipiało od emocji, w akcji brali udział również policjanci i urzędnicy. DIOZ pokazał na nagraniach stojące w odchodach bydło, skrajnie wychudzoną świnię i psa, który miał żywić się martwym źrebakiem.