Posłowie z sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych będą w czwartek pytać Janusza Kaczmarka o jego związki z byłymi esbekami – dowiedział się "Wprost". – To pytanie miało paść już w środę, ale zabrakło na to czasu – mówi Jędrzej Jędrych (PiS), wiceprzewodniczący komisji.
O kogo będą pytać posłowie? Jak ustalił "Wprost", do grona najbardziej zaufanych ludzi byłego szefa MSWiA należy Waldemar Siewert. To były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa. Jako pracownik kontrwywiadu rozpracowywał gdańską opozycję, zajmował się m.in. Lechem Wałęsą. Po weryfikacji na początku lat 90. przeszedł do kontrwywiadu UOP. W listopadzie 2001 roku, po wygranych przez SLD wyborach, został dyrektorem gdańskiej delegatury UOP (a później ABW). Wkrótce po objęciu tej funkcji został odznaczony i awansowany na stopień pułkownika przez ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego za "wybitne zasługi dla bezpieczeństwa kraju". Z funkcji dyrektora gdańskiej delegatury ABW został odwołany zaraz po niedawnej dymisji Kaczmarka. - To dzięki poparciu Kaczmarka po wygranych wyborach przez PiS Siewert nie został zdymisjonowany. Był jedynym byłym funkcjonariuszem SB zajmującym w ABW tak wysokie stanowisko – mówi nam jeden z funkcjonariuszy agencji.
Siewert nie to jedyna osoba zwalczająca opozycję w latach 80., która znalazła się w bliskim otoczeniu Kaczmarka. Dobrym jego znajomym był Sylwester Paszkiewicz, jeden z szefów gdańskiej bezpieki, który rozpracowywał m.in. księdza Henryka Jankowskiego. Niechlubną przeszłość ma też Irena Okrągła, która dzięki poparciu Kaczmarka w listopadzie 2005 roku została zastępcą prokuratora generalnego. Podała się do dymisji po tym, jak "Rzeczpospolita" ujawniła, że w 1985 roku Okrągła, wówczas wiceprokurator w Prokuraturze Rejonowej w Sopocie, wydała decyzję o tymczasowym aresztowaniu działacza opozycji za rozlepianie plakatów.