Wędkarze i mieszkańcy już w kwietniu podnieśli alarm, że w Kanale Gliwickim widać było śnięte ryby. Polski Związek Wędkarski donosił również, że rzeką Kłodnicą popłynęły ścieki, które rozlały się po zbiorniku Dzierżno Duże. Eksperci bili na alarm, bo właśnie od Kanału Gliwickiego i Kłodnicy najprawdopodobniej zaczęła się zeszłoroczna katastrofa na Odrze. Wody Polskie twierdziły jednak, że sytuacja była pod kontrolą, mimo że w górnej części kanału wprowadzono pierwszy i drugi stopień zagrożenia. Niedługo potem znaczne ilości złotej algi wykryto w położnym kilka kilometrów przed Wrocławiem zbiorniku Czernica.
– Sytuacja przypomina w stu procentach to, co działo się w zeszłym roku. Wygląda na to, że problem został bardzo mocno zbagatelizowany – alarmował wówczas w rozmowie z „Wprost” hydrolog dr hab. inż. Bogdan Wziątek.
– Jeżeli nałożą się warunki meteorologiczne i hydrologiczne, przede wszystkim niski stan wód i brak opadów, to sytuacja może iść w kierunku z sierpnia – ostrzegał.
Zgodnie z obawami ekspertów w kolejnych tygodniach sytuacja się pogarszała. 10 czerwca z Kanału Gliwickiego wyłowiono 450 kilogramów śniętych ryb, dzień później około 390 kilogramów, a 12 czerwca kolejne 290 kilogramów. Łącznie ponad tonę. Badania wykonane przez Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ potwierdziły, że złotą algę wykryto w Kanale Kędzierzyńskim oraz Kanale Gliwickim, choć jednocześnie informowano, że przyczyną śnięcia ryb było zbyt słabe natlenienie wody. Dzień później, 13 czerwca, minister Anna Moskwa zwołała w resorcie klimatu Zespół Zarządzania Kryzysowego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.