Dramat mieszkańców Goliny. Brat najbogatszego Polaka ubija koło ich domów bydło, a gmina chce spalać tysiące ton odpadów

Dramat mieszkańców Goliny. Brat najbogatszego Polaka ubija koło ich domów bydło, a gmina chce spalać tysiące ton odpadów

Zakłady Biernackiego działają w środku wsi
Zakłady Biernackiego działają w środku wsi Źródło: WPROST.pl / Piotr Barejka
W Golinie usłyszeć można wszystkie języki świata i huk ciężarówek, które mkną przez wieś. Smród czuć taki, że nie da się otworzyć okna. Ubojnia Biernackiego działa tuż obok domów, kawałek dalej ubija się drób. Mieszkańcy drżą, bo władze gminy forsują jeszcze budowę spalarni odpadów. Jednak wiceburmistrz uważa, że bardziej powinni się bać „bezklasowych kotłów swoich sąsiadów”.

Marta* główną bramę zakładów Biernackiego widzi przez jedno z okien swojego domu. Gdy wyjrzy przez drugie, w oddali widać ubojnię drobiu. A gdy powiodą się plany władz gminy Jarocin, krajobraz uzupełni spalarnia odpadów.

– Najgorzej jest latem. Na strychu robi się sauna, nie da się wywietrzyć. Nie da się też wysiedzieć na zewnątrz. Zależy jak zawieje, bo albo czuć u nas, albo u sąsiadów po drugiej stronie – opowiada Zofia. – Na początku nie było tak strasznie, ale nikt nie przypuszczał, że sytuacja tak się rozwinie – dodaje po chwili.

Ciężarówki mkną z hukiem przez środek wsi. W jedną stronę jadą załadowane bykami, w drugą wracają puste. Ulica ciasno zastawiona jest samochodami. Wiele domów wzdłuż ulicy zamieniono w kwatery dla tymczasowych pracowników z całego świata. Niektórzy mieszkają w nieco schowanych kontenerach, niektórzy dowożeni są z pobliskich miejscowości. Tak wygląda część Goliny, w której działa Zakład Przemysłu Mięsnego „Biernacki”.

Biernaccy pojawili się tutaj na przełomie wieków. Zaczęli od chłodni, potem wykupili dawny PGR i zbudowali ubojnię, a zakład stał się jednym z największych w kraju.

– My żeśmy mieli pojęcie, że ubijanie świń to tak, jak na podwórku się kiedyś robiło. Nikt nie miał pojęcia, że coś tak wielkiego może kiedyś powstać. Ale zaczął zabijać trzysta, później osiemset – opowiada sołtys Ryszard Żyto.

To jednak nie wszystko, co we wsi w ostatnich latach powstało. Kilkaset metrów dalej Farmio wybudowało ubojnię drobiu. Tu również pracują obcokrajowcy z całego świata. Zakład stoi dzisiaj w polu, jednak mieszkańcy boją się, że wkrótce pola zamienią się w gęsto zabudowaną strefę przemysłową.

Od miesięcy protestują przeciwko sztandarowej gminnej inwestycji, czyli spalarni odpadów. Alarmują, że powstanie ledwie dwieście metrów od najbliższych domów, jednak władze gminy uważają, że to szansa na rozwój.

– Mamy efekt tego, co stało się 20 lat temu, gdy wyznaczono strefę inwestycyjną. Dzisiaj walczymy, bo nie możemy dopuścić do tego, że następne pokolenie przyjdzie i powie: co żeście zrobili, żeby to nie powstało? – mówi sołtys.

Figuranci w papierach

Kilkaset metrów za cmentarzem asfalt się kończy. Do domów Agnieszki i Jolanty prowadzi wyboista, szutrowa droga.

Cały artykuł dostępny jest w 33/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.