W niemal wszystkich zarządach Centralnego Biura Śledczego w całej Polsce trwają kontrole wewnętrzne zlecone przez Komendę Główna Policji – dowiedział się "Wprost".
To efekt zeznań złożonych przez Janusza Kaczmarka przed sejmowa Komisją ds. Służb Specjalnych. Miał on powiedzieć, że CBŚ było wykorzystywane do podsłuchiwania dziennikarzy.
Kontrolerzy sprawdzają dokumentację operacji specjalnych i technik operacyjnych. Szefowie lokalnych zarządów CBŚ twierdzą, że zostali wmieszani przez Kaczmarka w jakąś podejrzaną grę. – Nie było żadnego podsłuchiwania dziennikarzy. Jeśli ktoś został nagrany, to tylko wtedy gdy rozmawiał z przestępcą lub rozpracowywaną przez nas osobą. Przez bzdury Kaczmarka nie możemy normalnie pracować – mówi szef jednego z zarządów CBŚ.
Kontrola może potrwać kilka tygodni.