Oglądanie programu i czytanie całości treści w dniu premiery nowych odcinków dostępne jest jedynie dla stałych Czytelników korzystających z „WPROST PREMIUM”.
Zapraszamy do oglądania w ramach promocji:
Skąd wysoka frekwencja podczas wyborów parlamentarnych?
Według danych PKW do urn wyborczych poszło 74,38 proc. uprawnionych do głosowania Polaków. Tym samym pobity został dotychczasowy rekord frekwencji z pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych w 1989 r. Głos w wyborach oddało wówczas 62,7 proc. uprawnionych do głosowania.
Marcin Duma wskazał, co miało wpływ na tak wyśrubowany wynik. – Poziom emocji był tak wysoki i stawka tak ogromna, że społeczeństwo uznało, że ten proces nie może odbyć się bez niego i dlatego prawie 75 proc. obywateli pojawiło się przy urnach wyborczych – stwierdził w programie „Mówiąc Wprost”.
Czytaj też:
Przetasowania w pierwszym sondażu po wyborach. Widać skok notowań jednej partii
Wtedy PiS stracił władzę. „Przez to poszli głosować przeciwko”
Marcin Duma wskazał moment, w którym Zjednoczona Prawica straciła głosy umiarkowanych wyborców. Szef IBRiS porównał PiS do kierowcy niesłuchającego swojego pasażera, którym są wyborcy. – Dobitnym przypieczętowaniem niesłuchania przez kierowcę pasażera, który jedzie z tyłu, był 2020 r., jesień, czyli wyrok Trybunału Konstytucyjnego, kiedy właściwie bez żadnej konsultacji, bez oglądania się na społeczeństwo, podjęto decyzję, która była w poprzek oczekiwaniom. Od tego momentu odzyskanie przez PiS takiej emocji, w której oni byliby w stanie opowiadać, że „robimy to dla waszego dobra”, było niemożliwe. Sprawa aborcji przekreśliła w sposób ostateczny taką narrację i potwierdziła to, co wyborcy opozycyjni wiedzieli już od dawna, czyli że tej kontroli nie ma. To przełożyło się na wyborców bardziej umiarkowanych i to oni poszli zagłosować przeciwko PiS-owi – stwierdził.