Tomasz Stankiewicz, „Wprost”: Jak najmłodszy poseł w obecnej kadencji ocenia ogromną popularność posiedzeń Sejmu w mediach społecznościowych?
Adam Gomoła: Są dwa podejścia. Jedna osoba powie, że to znieważenie powagi Sejmu. Druga powie, że to przejaw nowoczesnej partycypacji społeczeństwa w politykę ogólnokrajową. Osobiście bliżej mi chyba do drugiego stwierdzenia. Nie mam nic przeciwko wdrażaniu nowych narzędzi, które mamy, nowych platform, do tego, aby zwykły obywatel był bliżej jego spraw, które toczą się w Sejmie. Cieszy mnie ta rosnąca oglądalność na YouTubie, te rosnące subskrypcje. To się wydarzyło dopiero w tej kadencji.
Poziom obrad, od którego zaczynaliśmy i do którego mieliśmy porównanie, był bardzo niski, więc nie trudno było przeskoczyć tę poprzeczkę. Polacy ten kontrast zobaczyli i się nim zachwycili. Mam nadzieję, że to zainteresowanie będzie trwało jak najdłużej.
Myślałem, że już po dwóch, czy trzech tygodniach to się skończy, a widzę, że ten fenomen „sejmflixu” wciąż trwa i oby trwał jak najdłużej.
To co się wydarzyło 15 października, dało takie poczucie przynależności do tych zmian, które się dzieją. I dobrze, bo jakkolwiek historia się potoczy, to jednak w Polakach zostanie ta świadomość, że coś znaczą i że mają wpływ na zmiany. Dzięki temu, jako społeczeństwo będziemy mogli dużo skuteczniej reagować na wszystkie wydarzenia, które wokół nas się pojawią.
Wrzucił pan na platformę X (dawniej Twitter) post, w którym napisał, że pracownik TV Republika, mimo podobizny, to wcale nie brat majora Suchodolskiego – osoby znanej z memów, dlatego też, jako poseł-memiarz z pokolenia Z. Co pan myśli o wprowadzeniu cenzopapy (memy z papieżem Janem Pawłem II) do Sejmu?
Myślę, że musi upłynąć jeszcze dużo wody, zanim nabierzemy aż takiego dystansu do świata. Nie ukrywam, że takie wygłupy i młodzieńcze zachowania są trochę formą reakcji wahadłowej. Z zasady, jeśli wahadło jest pochylone w jedną stronę, to puszczone z frustracji przechodzi w tę drugą. Wtedy dochodzi do przesady w drugą stronę. Tak właśnie jest między innymi z cenzopapami.
Nie boi się pan, że tak się stanie ze stanowiskiem marszałka? Teraz jest Szymon Hołownia, ale później ma być Włodzimierz Czarzasty, który jednak ma inne podejście i rozumienie polityki.
Mam nadzieję, że gdyby Szymon Hołownia znudził się wyborcom na stanowisku marszałka, to wybiorą go na prezydenta i będą mieli problem z głowy.
Czyli to już pewne, że Szymon Hołownia wystartuje w wyborach prezydenckich w 2025 roku?
Tak, Szymon tak naprawdę od początku to deklarował. Mówił, że będzie chciał wystartować w kolejnym starciu o Pałac Prezydencki. Dzisiaj, jako jedyny nie kryje się z tą decyzją i mówi o tym otwarcie.
Znając go i pracując z nim trzy lata, zrobię wszystko, żeby mu w tym pomóc. Wierzę, że to będzie dobra prezydentura.
Jako koalicja rządząca wystawicie jednego, wspólnego kandydata, czy na razie jeszcze nie było takich rozmów?